Forum 80th Strona Główna 80th
Tawerna pod 80tką
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

2011.10.13 Kamienny Czub, czyli teleportacja w nieznane

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Zakazana Ksiega / Kampania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pon 20:50, 14 Lis 2011    Temat postu: 2011.10.13 Kamienny Czub, czyli teleportacja w nieznane

Kontynuowaliśmy podróż, z każdym krokiem coraz bardziej zbliżając się do staroreptiliońskiej twierdzy Kamienny Czub. Już z daleka ujrzeliśmy jej dwie wysokie wieże, a niedługo potem wkroczyliśmy na zniszczone zabudowania w podgrodziu. Jak się okazało droga na sam zamek była niemożliwa do pokonania saniami. Była to wąska półka przy skale, częściowo zasypana gruzem, ciągnąca się ok. 30m w górę, której szerokość pozwalała jedynie na wspinaczkę gęsiego.

Psie zaprzęgi zostawiliśmy na dole razem z 4 gwardzistami, a sami rozpoczęliśmy wspinaczkę na zamek. Gruz i śnieg zalegające na skalnej półce sprawiały, że musieliśmy ostrożnie stawiać kroki. Być może Mualha'ar poczuł się zbyt pewnie, bo w pewnym momencie potknął się i stoczył w dół, boleśnie się przy tym obijając. Po tym zdarzeniu uważniej przyjrzeliśmy się skalnej ścianie i zauważyliśmy, że wzdłuż kamiennej ścieżki w równych odstępach wbite są stalowe ogniwa. Jeden z towarzyszących nam żołnierzy wydobył długą linę, którą przepletliśmy przez ogniwa i z taką asekuracją bez problemu dostaliśmy się na górę.

Kiedy tylko przekroczyliśmy bramę i postawiliśmy pierwsze kroki na dziedzińcu, Thorvald z niepokojem stwierdził, że czuje nieprzychylną energię emanującą z tego miejsca (jej źródło miało znajdować się pod nami). Ahon w pierwszej kolejności zajął się rozstawieniem straży: 4 gwardzistów miało za zadanie patrolować mury i obserwować dolinę oraz pobliskie szczyty, a następnych 4 żołnierzy patrolowało dziedziniec zamku. Na dziedzińcu zauważyliśmy pozostałości po 3 ogniskach, a w samym środku placu okrągłe podwyższenie o średnicy ok. 3m. Po oczyszczeniu ze śniegu okazało się, że jest to płaskorzeźba wykonana z zielonego kamienia o nazwie oksydian (ma właściwości magiczne, jest używany np. do tworzenia golemów) przedstawiająca maskę z otwartymi ustami, wokół której umieszczono 3 okręgi zawierające różne znaki, symbole i cyfry. Na tyle na ile mógł stwierdzić Thorvald, były tam runy magowskie, które jednak różniły się od standardowych. Całość nasz kapłan zidentyfikował jako urządzenie służące do teleportacji po czym skrupulatnie przerysował płaskorzeźbę i okalające ją napisy.

W tym samym czasie Ahon i Krador przeszukiwali zamek i w centralnej baszcie znaleźli jedyne zejście do podziemi. Na dół zeszliśmy wszyscy po linie zabierając ze sobą 4 żołnierzy. W świetle rzucanym przez pochodnie i zaklęcie Thorvalda zagłębialiśmy się w podziemia wąskim korytarzem biegnącym cały czas w dół i po kilkudziesięciu metrach natrafiliśmy na cele więzienne. Idąc dalej napotkaliśmy kolejne 3 pomieszczenia, z których jedno było kiedyś zbrojownią (teraz jedynie z kilkoma sztukami starej, zardzewiałej broni).

W pewnym momencie Mualha'ar stanął jak wryty i niepewnym głosem oświadczył, że właśnie przed chwilą nadepnął na ruchomą płytkę w podłodze. Pomimo naszych próśb uparcie odmawiał cofnięcia stopy z tamtego miejsca twierdząc, że słyszał kiedyś o pułapce, która działała dopiero po zejściu z jej mechanizmu. Stał więc bez ruchu, a do naszych uszu doszedł dziwny dźwięk, na początku szelest, który potem przerodził się w grzechotanie i stukotanie. Coś się do nas zbliżało i nie było przyjaźnie nastawione - Thorvald wyczuł chłodne uderzenie zła.

Po krótkiej chwili z ciemnego korytarza z ogłuszającym klekotaniem kości wypadła na nas horda szkieletów, które biegły, pełzały, chodziły po ścianach i suficie. Broniliśmy się dzielnie, a nasze potężne ciosy były w stanie za jednym zamachem zgruchotać kilku przeciwników. Ich potęga tkwiła jednak w ilości, a nasze siły nie były niewyczerpane. Dlatego odetchnęliśmy z ulgą kiedy Thorvald rzucił zaklęcie, które wybuchło oślepiającym światłem i unicestwiło większość szkieletów, a pozostałą garstkę zmusiło do ucieczki. Nikt z nas nie odniósł poważniejszych obrażeń; również Mualha'arowi nic się nie stało po zejściu z ruchomej płytki w podłodze.

Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy w dalszą drogę i weszliśmy do bardziej zaniedbanych części podziemi, gdzie temperatura spadła poniżej 0 stopni. Po niedługim czasie dotarliśmy do ciekawego miejsca - w korytarzu znajdowały się duże, stalowe, nitowane drzwi na potężnych zawiasach (ani zawiasy, ani drzwi nie skorodowały tak bardzo jak inne stalowe przedmioty, które widzieliśmy), których nie byliśmy w stanie otworzyć. Korytarz biegł dalej, ale po kilkunastu metrach kończył się ślepym zaułkiem. Postanowiliśmy, że musimy otworzyć te drzwi nawet gdyby to oznaczało, iż musimy je zniszczyć.

Jeden z żołnierzy próbował otworzyć drzwi za pomocą wytrychów, ale jego umiejętności okazały się zbyt małe. Wyglądało na to, że jedyną bronią, która mogłaby skruszyć potężne zawiasy był dwuręczny młot Ahona, jednak został on na powierzchni. Wobec braku innych opcji wróciliśmy się wszyscy po swoich śladach do wyjścia na dziedziniec i powtórnie zeszliśmy w podziemia niosąc ze sobą olbrzymi młot Ahona. Po kilkunastu uderzeniach zawiasy zostały zniszczone, potężne drzwi upadły na posadzkę, a my weszliśmy do środka.

Naszym oczom ukazała się pusta komnata ok. 4m x 4m, z wykutą w skale płaskorzeźbą, której szukaliśmy. Nasze zadanie zakładało zdobycie przedmiotu znajdującego się za nią, więc podzieliła ona los zawiasów. Po roztrzaskaniu płaskorzeźby znaleźliśmy tam małą niszę, z której wydobyliśmy gładko obrobioną kulę wielkości jabłka, wykonaną z oksydianu, z tajemniczymi inskrypcjami podobnymi do tych, które znajdowały się na płaskorzeźbie na dziedzińcu twierdzy. Z tą zdobyczą wróciliśmy na powierzchnię.

Przypuszczaliśmy, że kula może pasować do dziwnej maski na płaskorzeźbie i w miarę jak zbliżaliśmy się do niej, kula stawała się gorąca. Jak zauważyliśmy, kulę na pewno dało się umieścić w ustach maski i tak obrócić, aby inskrypcje na kuli były dokładnie przypisane do podobnych znaków i symboli na płaskorzeźbie. Stojąc na środku dziedzińca zastanawialiśmy się czy powinniśmy wypróbować działanie tego urządzenia. Nasze zdania były podzielone: Ahon obawiał się utracenia kuli, Krador zwracał uwagę na niewiedzę dot. tego gdzie wylądujemy, Mualha'ar miał chyba ochotę na bliższe poznanie tej dziwnej magii, a Thorvalda coś silnie kusiło do wypróbowania portalu i napełniało go pewnością bezpieczeństwa jego użytkowania.

Nasze rozważania przerwało ujadanie psów, które zostawiliśmy na dole w podgrodziu. Kiedy ostrożnie zbliżyliśmy się do murów twierdzy i spojrzeliśmy w dół, dostrzegliśmy zatrważający widok - 4 legionistów i psie zaprzęgi były otoczone przez mini-armię składającą się z ok. 40 ogrów (w kolczugach z mieczami, toporami i tarczami), 100 goblińskich koczowników (z łukami i lekką bronią) oraz 20 potężnych worgów. Dla nas wszystkich ogromnym zaskoczeniem było to, iż pomimo wystawionych straży udało się ogrom podejść do nas tak blisko. Niechybnie miała tu miejsce jakaś plugawa ogrza magia.

Naprzeciw legionistom zmierzały 3 postacie: rosły ogr w zbroi płytowej, z toporem i buławą, noszący pelerynę z symbolem głowy wilka w płomieniach, oraz dwóch innych ogrów, których uzbrojenie i ubranie sugerowały, że zajmują się raczej profesjami magicznymi. Po krótkiej rozmowie, w trakcie której ogr w pelerynie nie otrzymał od legionistów satysfakcjonującej go informacji o tym gdzie się schroniliśmy, worgi zostały spuszczone z łańcuchów i błyskawicznie zagryzły żołnierzy i psy. Następnie ogry zaczęły wspinać się na górę tą samą drogą, którą my weszliśmy do twierdzy.

Widząc to Thorvald podbiegł do płaskorzeźby na środku placu i umieścił w ustach maski znalezioną przez nas kulę. Natychmiast inskrypcje na urządzeniu zaczęły się jarzyć i pojawił się owalny, wysoki na ok. 5m portal, ziejący ze środka czernią, a na obrzeżach otoczony srebrzystym blaskiem. Natomiast Ahon dobył broni i stanął przy bramie blokując napastnikom jedyną drogę do twierdzy. Nie reagował na ponaglenia Thorvalda i Kradora, którzy zgodnym głosem próbowali wyperswadować mu bohaterskie akcje i przekonać, aby wszedł z nimi do portalu.

W międzyczasie na dole 100 goblińskich łuków zaprzęgnięto do pracy i zasypał nas grad strzał, które dosięgły i śmiertelnie raniły 2 z 4 żołnierzy. W odpowiedzi Mualha'ar wypowiedział zaklęcie i jego rąk wystrzeliła w dół kula ognia, która wybuchła w pobliżu ogra w pelerynie i jego dwóch towarzyszy, zabijając jednego z nich, a także kilku innych opancerzonych ogrzych wojowników. Oprócz tego zachowanie innych ogrów stojących najbliżej, którzy nie ucierpieli w wybuchu, wskazywało na to, że prawdopodobnie zostali tymczasowo oślepieni.

Napastnicy kontynuowali atak - gobliny nadal strzelały z łuków, a pierwsze ogry dotarły do wejścia do twierdzy i starły się z Ahonem. Jego strategiczna pozycja nie pozwalała ogrom na flankowanie i w tym samym momencie mógł go atakować tylko jeden przeciwnik. Ponadto, doświadczenie i umiejętności Ahona w połączeniu z mądrym wykorzystywaniem włóczni, dzięki której mógł trzymać wrogów na dystans, sprawiły, iż bardzo szybko pokonał kilku ogrów sam nie odnosząc żadnych obrażeń. To nie odstraszyło jednak napastników, którzy bez przerwy parli do twierdzy. Zauważyliśmy jednak, że po wąskiej półce rozpychając inne ogry na boki przeciska się wyjątkowo potężny wojownik dzierżący w rękach olbrzymi topór.

To wydarzenie zbiegło się w czasie z jeszcze jednym, które sprawiło, że szeroko otworzyliśmy oczy ze zdumienia. Oto nieco z boku, nad blankami, ujrzeliśmy 5 unoszących się w powietrzu ogrów, którzy po chwili schodzili już na dziedziniec po naszej stronie murów. Mualha'ar, do tej pory przebywający na blankach, wycofał się bliżej środka dziedzińca, a na spotkanie nowym przeciwnikom wybiegł Krador, chcąc uniemożliwić im zaatakowanie Ahona z boku. W tym momencie wielki ogr z toporem wdrapał się już na samą górę, gotów do walki z Ahonem, który wyzywał go na pojedynek.

Starli się ze sobą, dwaj straszni, opancerzeni wojownicy. Już pierwsza wymiana ciosów pokazała, że nie będzie to zwykła walka. Silne trafienie włócznią, które powinno zranić ogra, nie uczyniło mu żadnej krzywdy. Co więcej, Ahon poczuł, że przy kolejnych trafieniach jego broń odbija się od ciała ogra jak gdyby uderzał w kamień. Podobnie, ogr nie był w stanie zranić Ahona, który wszystkie ciosy zręcznie blokował tarczą. Impas przerwał ogr, który w pewnym momencie wykrzyknął coś i jego topór rozjarzył się błękitną poświatą. Kolejny atak ogra, wzmocniony efektem magicznym, dosięgnął Ahona, który został odrzucony kilka metrów do tyłu niczym rażony piorunem.

Na widok tego co się stało, nadal stojąc w bezpiecznej odległości (blisko portalu), Thorvald zaczął wypowiadać formułę jakiegoś zaklęcia. W efekcie z nieba z ogłuszającym hukiem spadła błyskawica mająca uderzyć w ogra, który przed chwilą odrzucił od siebie Ahona. Nie dosięgła go jednak, ponieważ ogr widząc co się dzieje wyciągnął w górę swój topór ściągając w niego cały ładunek. Topór rozjarzył się oślepiającym blaskiem, a następnie powietrze wokół nas wypełniło się srebrzystym błękitem przeplatanym słupami błyskawic strzelających we wszystkich kierunkach. Każdy z nas otrzymał potężne obrażenia od energii elektrycznej wyemitowanej z topora, na tyle potężne, że Krador i Mualha'ar padli na ziemię (także inne ogry stojące w pobliżu).

Nadludzkim wysiłkiem Thorvaldowi udało się przyciągnąć Kradora i Mualha'ara do portalu, natomiast Ahon nadal walczył z ogrem stosując inne strategie - najpierw próbując go podciąć/powalić, potem usiłując wytrącić mu broń, niestety bez skutku. W końcu i on, jako ostatni, do końca osłaniając odwrót swoich przyjaciół, wycofał się do portalu. Jedynie uczucie tego, że przyjaciele będą potrzebowali go tam gdzie się przenieśli skłoniło go do porzucenia walki, lecz nie byłby sobą gdyby na odchodnym nie rzucił w stronę ogra: "Nasze ostrza jeszcze się spotkają..."

Znaleźliśmy się w ciemnym, kamiennym korytarzu, prawdopodobnie w podziemiach. Dzięki magii Thorvalda Krador został uzdrowiony, a Mualha'ar wskrzeszony. Obaj siedzieli w korytarzu, dochodząc do siebie. Dopiero po chwili zauważyliśmy, że nie ma z nami Ahona. Otaczała nas cisza i ciemność - widzieliśmy tylko tak daleko jak sięgało światło rzucane przez zaklęcie Thorvalda. Wiedzieliśmy, że musimy odpocząć i nabrać nowych sił. Kto wie, co czyhało na nas w tych korytarzach, poza zasięgiem światła.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez ZjedzBabciKorale dnia Pon 20:57, 14 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Zakazana Ksiega / Kampania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin