Forum 80th Strona Główna 80th
Tawerna pod 80tką
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

2011.06.22 "Rozprawa z Adrianusem"

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Zakazana Ksiega / Kampania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 7:59, 07 Lip 2011    Temat postu: 2011.06.22 "Rozprawa z Adrianusem"

Data: Środa, 22 czerwca 2011
Czas: 20:00-2:00
Miejsce: u Pitera
Obecni: MG, Thorvald, Ahon, Mualha’ar, Krador

Wiedząc z jak potężnym przeciwnikiem przyjdzie im się zmierzyć, drużyna kontynuowała przygotowania. Przed wyruszeniem na miejsce zakupiono w sklepie Złoty Dzban Dżinów kilka olejków z istoty magicznej [3szt x 200sz = 600sz] potrzebnych do świętego namaszczenia członków drużyny (dokonał tego Thorvald jeszcze w gildii najemników). Oprócz tego dzięki znajomościom Mualha'ara udało się magicznie wzmocnić niektóre mikstury, wskutek czego ich działanie wydłużyło się dwukrotnie [14szt x 20sz = 280].

Następnie, zgarbieni nad kawałkiem skóry, na której wyrysowany był plan posiadłości Morganów, członkowie drużyny rozpoczęli bardziej szczegółowe planowanie ataku.



http://www.80th.fora.pl/images/galleries/155099454f08814d83790-957453-wm.jpg

Pierwotny plan zakładał podzielenie całej ekipy na kilka grup i zaatakowanie z różnych kierunków, dostając się do środka kanałami biegnącymi pod posiadłością. Jednakże po dotarciu na miejsce (Dreptak Kradorów), ponieważ było niemal pewne, iż Adrianus znał treść listu wysłanego do Kradora przez jego ojca (a więc również wzmiankę o tajemnym podziemnym przejściu), ustalono, iż najpierw 3 grupy najemników, po 5 osób każda, wejdą do kanałów i przeprowadzą rozpoznanie przy trzech różnych wyjściach z kanałów.

Po pewnym czasie z 15 wysłanych osób powróciło 7, straszliwie poranionych. Z ich relacji wynikało, że kiedy tylko próbowali zbliżyć się do włazów wychodzących wewnątrz posiadłości padli ofiarą jakichś pułapek, których energia i wysoka temperatura paliła i topiła ich ciała. Dzięki kapłańskiej magii Thorvalda całą siódemkę udało się uratować, ale droga kanałami była zamknięta. Wobec tego drużyna zdecydowała się na bardziej spektakularne rozwiązanie i Thorvald ponownie uszczuplił swój zapas PM rzucając na wszystkich czar, który umożliwiał "chodzenie po powietrzu". Po krótkiej naradzie i ostatecznym wzmocnieniu drużyny czarami (błogosławieństwo, natchnienie życia, itp) ponownie podzielono wszystkich na 4 grupy uderzeniowe, które miały ulokować się w różnych miejscach rezydencji i w miarę możliwości po cichu unieszkodliwiać napastników mając za priorytet uratowanie zakładników. Te grupy i ich cele to: (i) 3 najemników atakuje od strony zachodniej (Dreptak Kradorów) i przeszukuje m.in. pralnię, kuchnię, pokoje gościnne, łaźnię; (ii) 3 najemników atakuje od strony północnej i przeszukuje kuźnię, stajnię i drwalnię; (iii) Thorvald, Mualha'ar i Krador wraz z 6 najemnikami atakuje od strony wschodniej skupiając się na magazynie antyków oraz domie Valena Morgana. Czwartą, najbardziej pancerną choć najmniej liczną grupę uderzeniową stanowili Ahon i Joachim (wynajęty przez nas w gildii najemników), którzy mieli wkroczyć przez główne wejście od południowej strony posiadłości i skupić na sobie główne siły przeciwnika. Wydano rozkazy, życzono sobie nawzajem szczęścia i opieki Asteriusza, po czym wszyscy ruszyli do swoich zadań.

Ponieważ szturm odbywał się w środku dnia, "chodzący po powietrzu" członkowie drużyny wzbudzili spore zainteresowanie przechodniów, czym jednak niezbyt się przejmowali. Gdy Ahon i Joachim dotarli na miejsce, ten drugi miał w zanadrzu pewną niespodziankę. Okazało się, iż za pomocą magii potrafił przybrać wygląd innej osoby. W tym momencie upodobnił się całkowicie do Kradora (włączając w to ekwipunek), a Ahon oddał mu swoją szablę, która była niewidoczna pod tą iluzją. Następnie obaj zapukali do drzwi. Pod czujnym okiem czterech legionistów katańskich zostali wprowadzeni do środka i ich oczom ukazał się niezwykły widok - pomimo tego, że dzień był pogodny i słoneczny cały teren posiadłości spowity był nieprzeniknionymi ciemnościami, niewidoczną z zewnątrz ze względu na wysokie mury magicznie stworzoną czarną mgłą, która tłamsiła nawet ogień pochodni.

Od Ahona i Joachima zażądano zdjęcia zbroi oraz oddania broni. W odpowiedzi Ahon wyszarpnął swoją szablę zza pasa Joachima i obaj rzucili się na przeciwników - czterej legioniści w mgnieniu oka zostali pozbawieni życia. To jednak nie był koniec, jako że z czarnej mgły zaczęli wyłaniać się inni przeciwnicy, również wyglądem i uzbrojeniem przypominające legionistów. Jednakże ich nagie głowy, na których ktoś wyrysował symbole magiczne, monotonne szepty przywodzące na myśl zaklęcia rytualnych ceremonii, nieobecne spojrzenia i zwierzęce kły - wszystko to świadczyło o tym, że zostali poddani działaniu jakichś plugawych praktyk magicznych. Beznamiętnie parli do przodu, zacieśniając krąg wokół Ahona i Joachima, którzy wbili pochodnie w martwe ciała legionistów i czekali na starcie, oparci o siebie plecami.

W tym samym czasie, nieświadomi, że na dziedzińcu toczy się walka, Thorvald, Mualha’ar i Krador z grupą najemników dostali się na dach domu Valena Morgana i również ujrzeli w dole czarną mgłę. Chcąc pozostać jak najdłużej niezauważeni postanowili, że wejdą do domu przez okno (poniżej poziomu mgły, niezabezpieczone z zewnątrz kratą) na strych i będą poruszać się w dół wewnątrz budynku w poszukiwaniu zakładników. Na strychu, wolni od magicznych ciemności, napotkali na pierwszą przeszkodę - wielkie stalowe drzwi w podłodze prowadzące na niższe kondygnacje. Z pomocą przyszedł Mualha’ar, który swoimi czarami stopił zamknięcie (ostrzegając wcześniej drużynę o szkodliwości wpatrywania się w niezwykle jaskrawy płomień wydobywający się z jego rąk) i wszyscy po kolei zeszli na korytarz drugiego piętra budynku.

Powitała ich cisza, korytarz był pusty. Drużyna przystąpiła do metodycznego przeszukiwania wszystkich pokoi, nikogo jednak nie znaleziono. W kompletnej ciszy drużyna zeszła schodami na pierwsze piętro. Na przeciwległym końcu korytarza, zagradzając drogę na parter, czekał na nich mężczyzna dzierżący w rękach dwa topory. Był półnagi, a jego tors i ręce pokrywały tatuaże, które zdawały się lekko jarzyć w słabym świetle korytarza. Warknął krótko: „Tędy nie przejdziecie!” po czym rzucił się na drużynę. Był niewiarygodnie szybki i w mgnieniu oka znalazł się przy najemnikach stojących z przodu. Kilkoma ciosami powalił trzech z nich, po czym zwrócił się w stronę Kradora, kontynuując atak. Ostrza toporów dosięgły Kradora, który jednak utrzymał się na nogach dzięki zbroi, ochronnym zaklęciom i miksturom. Następnie napastnik zniknął drużynie z oczu, aby chwilę potem pojawić się tam, gdzie stał na samym początku, ponownie blokując drogę na dół wiodącą do jego pana - Adrianusa.

Drużyna byłaby w nie lada tarapatach, gdyby nie magia Thorvalda, który wypowiedział formułę zaklęcia i utworzył wokół wytatuowanego mężczyzny ciemną owalną barierę zajmującą całą szerokość korytarza, odgradzając napastnika od świata zewnętrznego. Niestety, tym samym całkowicie zablokowane zostało również zejście na dół wobec czego drużyna musiała ponownie wydostać się z budynku przez okno. Pośpiech był wielce wskazany, jako że po pierwsze czar miał ograniczony czas trwania, a po drugie Thorvald wyczuł, iż źródło złej mocy magicznej znajdujące się do tej pory na niższej kondygnacji, przemieściło się w kierunku dziedzińca.

W międzyczasie, Ahon i Joachim prowadzili dzielny bój z przeważającymi siłami wroga. Zdawało się, że ich przeciwnicy nie dbają o własne życie i nie czują bólu. Piekielnie silne ciosy Ahona nie były dla nich śmiertelne i zostawiały jedynie małe rany. Po celnych cięciach Joachima napastnicy nadal szli do przodu nie przerywając ataku. Byli w stanie chwycić za miecz, który utkwił w ich ciele i wyszarpnąć go nie okazując przy tym żadnych emocji. Sposób w jaki w końcu ginęli pod gradem ciosów Ahona i Joachima był równie niezwykły. Padali bowiem na ziemię i zapadali się w sobie „wsiąkając” w kamiennie podłoże dziedzińca, aż pozostawał z nich jedynie proch.

Ahon i Joachim, choć poranieni, wyszli z tego boju zwycięsko. W otaczającej ich nieprzeniknionej ciemności zaczęli powoli przemieszczać się w głąb posiadłości celem wsparcia reszty drużyny. Nie uszli jednak daleko kiedy nagle magiczna ciemność znikła, a na środku dziedzińca ujrzeli Adrianusa w towarzystwie dwóch legionistów, a także ojca Kradora. Cała czwórka była otoczona jakimś czarem ochronnym w kształcie półprzezroczystej, sferycznej „bańki”. Nieco dalej, przy jednym z budynków, Ahon i Joachim dostrzegli również Thorvalda, Mualha’ara i Kradora w asyście kilku najemników. Wszystkich dzieliło od Adrianusa kilkanaście metrów.

Adrianus, pewny swej przewagi, śmiał się i chełpił. Był chroniony czarami, miał w ręku najważniejszego zakładnika, o którego chodziło Kradorowi. Nic więc dziwnego, że na okrzyk Kradora: „Czego chcesz?” odpowiedział: „Waszej śmierci!”. Po tych słowach jeden z przybocznych Adrianusa dobył miecza i jednym wprawnym ciosem zamordował Valena Morgana. Widząc to Krador, zaślepiony bólem i nienawiścią, wpadł w dziki szał i rzucił się na Adrianusa. Ahon poszedł w jego ślady. Thorvald natomiast potęgą swoich czarów przyzwał błyskawicę, która z potężną siłą uderzyła w Adrianusa. Niestety, grom „rozpłynął” się po powierzchni ochronnych zaklęć Adrianusa nie czyniąc mu żadnej krzywdy.

Nie zwracając uwagi na szarżujących wojowników Adrianus rozpoczął recytowanie jakiejś formuły magicznej. Za jego plecami zaczął wyrastać z ziemi idealnie czarny cień, najpierw niewielki i bezkształtny, potem powiększający się i przybierający formę humanoidalną. Thorvald, podejrzewając, że za chwilę drużyna może mieć do czynienia z istotą chaosu, z którą Adrianus wszedł w pakt, i która obdarzała go taką olbrzymią mocą, wezwał pomocy Asteriusza. Do górującej nad wszystkimi istoty z czerni dołączyła po kilku chwilach zbliżona kształtem i rozmiarami świetlista istota niebiańska. Ich spotkanie mogło mieć tylko jeden rezultat – potęga Asteriusza zniszczyła istotę z czerni, po czym rozpłynęła się w powietrzu.

Na drużynę spadł jednak następny przeciwnik, a w zasadzie pojawił się spod ziemi. Otóż kolejne zaklęcie Adrianusa sprawiło, że ziemia pod stopami drużyny trzęsła się i pękała, a w podłożu pojawiły się szczeliny, z których zaczęły wynurzać się pół-materialne cienie. Spotkanie z nimi było bardzo nieprzyjemne, lodowaty ziąb przenikał każdego, kogo tylko dotknął jeden z cieni. Wirując wokół Adrianusa co rusz atakowały członków drużyny, „wysysając” z każdego energię siły fizycznej. Po kilku atakach cieni Mualha’ar padł zwiotczały na ziemię – utrata siły była w jego przypadku tak wielka, że nie potrafił utrzymać się na nogach, nie mówiąc o dalszej walce (po chwili został uleczony przez Joachima). Stojąc w bezpiecznej odległości, kres atakom cieni położył Thorvald, wypowiadając kolejne zaklęcie i mocą Asteriusza unicestwiając istoty ciemności.

W tym samym czasie Ahon i Krador dostali się do wnętrza sfery chroniącej Adrianusa. Co prawda zabili dwóch legionistów towarzyszących Adrianusowi, ale jemu samemu nie byli w stanie uczynić żadnej krzywdy. Co więcej, ku ich zaskoczeniu, z każdym ciosem Adrianus zdawał się rosnąć w siłę. Uśmiechając się pogardliwie, Adrianus wypowiedział kolejne zaklęcie, którym zamknął szczelnie Thorvalda w czymś na kształt sarkofagu, wbijając w jego ciało od środka ostre kolce. Widząc to Ahon i Krador jeszcze zacieklej zaatakowali Adrianusa, ponownie w ogóle go nie raniąc. Co gorsza, obaj nie mogli wydostać się na zewnątrz spod ochronnej powłoki chroniącej Adrianusa i wyglądało na to, że w tej walce drużynę może uratować tylko cud.

Nagle potężny huk targnął posiadłością Morganów – to brama wejściowa, rozsadzona jakąś olbrzymią siłą wpadła do środka, a za nią, w asyście kilkunastu zbrojnych legionistów katańskich, wbiegła na teren posiadłości znana drużynie tajemnicza kobieta, Sylwia Arcenza. Widząc rozgrywającą się na dziedzińcu scenę, wyrecytowała zaklęcie, którym zniszczyła ochronne pole Adrianusa. Na jego ciele natychmiast pojawiły się wszystkie zadane mu rany, a on sam, brocząc krwią padł martwy na ziemię. Zniknął także sarkofag, w którym uwięziony był Throvald – drużyna ujrzała, że krasnolud leży na ziemi bez ruchu, a na jego ciele widoczne są liczne rany zadane przez okrutne zaklęcie Adrianusa.

Thorvald został pozbawiony życia tylko na krótko. Dzięki miksturze wskrzeszenia, kapłana szybko przywrócono do świata żywych. Od Sylwii Arcenza drużyna nie doczekała się obszerniejszych wyjaśnień dotyczących jej osoby oraz poszukiwanej księgi. Oświadczyła tylko, iż zjawi się w rezydencji Morganów za ok. tydzień i wtedy udzieli więcej informacji na interesujące drużynę tematy. Przekazała również drużynie pewien bardzo cenny przedmiot – czarną perłę, jedną z kilkunastu takich na całym świecie, wartą fortunę [ok. 150.000sz]. Dzięki łasce Asteriusza do życia został przywrócony także ojciec Kradora, którego ciało przeniesiono do budynku mieszkalnego. Tam też Thorvald odprawił stosowną ceremonię, po której zalecił Valenowi Morganowi dłuższy odpoczynek w swoim łóżku do pełnej rekonwalescencji.

Drużyna przystąpiła do przeszukiwania całej posiadłości i z przerażeniem odkryła ciała zamordowanych służących. Krador rozkazał Vittorio (który przeczekał walkę poza posiadłością), żeby ten zajął się pochówkiem oraz podjął starania o nową służbę. Na piętrze domu Valena Morgana drużyna natknęła się na ciało mężczyzny z tatuażami, który nie przeżył bliższego spotkania z zaklęciem Thorvalda (pozyskano od niego dwa bliźniaczo podobne mistrzowskie topory elfie z naniesionym runem ostrości, które później sprzedano [2szt x 1.800sz = 3.600sz]). Oprócz tego drużyna weszła w posiadanie miecza (Kościane Jarzmo Zgnilizny), pierścienia i zbroi (Zbroja z Wielotrupa) Adrianusa, które to przedmioty po identyfikacji [koszt 1.400sz], ze względu na ich ewidentnie złą aurę, oddano do świątyni Asteriusza w Olgrionie.

Oprócz tego, podczas poszukiwań w piwnicach posiadłości drużyna znalazła Księgę Umarłych opisującą rytuał sprowadzenia Morglitha. Wynikało z niej, iż za ok. 1,5 miesiąca trzy księżyce ułożą się w odpowiedniej do tego rytuału koniunkcji, co w całej historii świata zdarzyło się jedynie cztery razy. Za każdym razem świat doświadczał wtedy straszliwych wydarzeń, których należało się spodziewać również tym razem.

Zgodnie z życzeniem Sylwii Arcenza, drużyna oczekiwała na jej powrót w rezydencji przez tydzień, niestety na próżno – kobieta nie pojawiła się. W międzyczasie toczono dyskusje co należy robić dalej. Zdecydowano, że najlepiej będzie udać się do Hronikusa (Get-war-gar), zdać mu relację z przebiegu misji i poprosić o wskazówki. Po zakończeniu wszystkich spraw związanych z doprowadzeniem rezydencji do poprawnego funkcjonowania (włączając w to wynajęcie nowej służby), drużyna wyruszyła w drogę, uszczuplając ponownie zasoby finansowe rodziny Morganów o dalsze 1.000sz [kwota zwrócona ostatecznie ojcu Kradora to 33.480sz]. Wynajęto łódź z elfią załogą [koszt 40sz] i drużyna wypłynęła z Olgrionu.

Niestety nie było im dane dotrzeć do Get-war-garu. Mniej więcej w połowie drogi, na wysokości Zatoki Cichej niedaleko Gasty, czujny kapitan łodzi zauważył we mgle blokujące dalszą drogę statki. Po bliższej inspekcji za pomocą lunety okazało się, iż jest to mniej więcej 20 barek szaranów, zakotwiczonych ok. 100m od południowych wybrzeży Orkusa. Na pokładach znajdowało się niewiele pajęczej załogi, wobec czego oczywistym było, iż właściwe wojska szaranów zeszły już na ląd. Prześlizgnięcie się obok zakotwiczonych barek byłoby bardzo trudne, z drugiej strony zejście na ląd i spotkanie z armią szaranów też nie wchodziło w grę. Stojąc na pokładzie w kompletnej ciszy, członkowie drużyny rozważali co powinni czynić dalej.


P.S. Miałem trudny orzech do zgryzienia, z jednej strony nie chciałem, żeby post był za długi, z drugiej strony chciałem zawrzeć wszystkie wydarzenia w przystępnej i niezbyt "suchej" formie. Przeważyło to drugie, ale zbyt dużo czasu zabrało mi skończenie tego opisu. Postaram się, żeby następny był nieco krótszy.


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez ZjedzBabciKorale dnia Sob 18:43, 07 Sty 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Zakazana Ksiega / Kampania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin