Forum 80th Strona Główna 80th
Tawerna pod 80tką
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

2022 04/05 Jabłkowe Miasteczko

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Zwykłe uczynki / Główna kampania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 14:40, 24 Maj 2022    Temat postu: 2022 04/05 Jabłkowe Miasteczko

Po prawie dwóch tygodniach niczym nie zakłóconego odpoczynku urozmaiconego tylko handlem i wymianami magicznych przedmiotów nadszedł czas na kolejne przygody mniejszej drużyny śmiałków z Wilczego Szańca.

Pewnego dnia Nandar poprosił Narbiego o pomoc w kwestii miasteczka Jabłkowej Doliny. Dwa dni temu Burgmaister tego miasta przysłał do Yartar kruka z prośba o pomoc.
Napisał w niej że od kilku tygodni mają problemy z dzikimi zwierzętami z Wysokiego Lasu. Zdarzają się ataki na ludzi i nikt nie chce już wychodzić poza palisadę miejską. Miejscowi łowcy przestali dawać znaki życia i w mieście nie wiedzą już co dalej robić.

Nandar poprosił Narbiego abyście zajęli się tą sprawą.
Oczywiście wszyscy wyraziliście zgodę i już nazajutrz wyruszyliście konno do miasteczka o miłej nazwie Jabłkowej Doliny. To że miasto słynie z jabłkowych sadów porastających zbocza otaczających dolinę wzgórz i wyrabia z nich przedniej jakości wina, nalewki i bimber również wpłynęło na waszą (niektórych) decyzję.
Już po dwóch dniach dotarliście bez przeszkód do miasta. Co prawda nocami słyszeliście oddalone wycia wilków ale przecież to nic dziwnego w bliskiej odległości od lasu.



Miasteczko Jabłkowa Dolina okazało się być położone w dolinie otoczonej wzgórzami na krawędzi Wysokiego Lasu. Droga prowadziła do niego od zachodu, pomiędzy jedyną przerwą między wzgórzami. Niektórzy z was zaczęli dyskutować czy do nazwy miasta nie lepiej by pasowało określenie Kotlina ale finału tej dyskusji nie udało wam się osiągnąć przed dotarciem do palisady która wewnątrz okręgu wzgórz otaczała miasteczko.

Od razu wpuszczono was do środka i skierowano do karczmy na głównym placu miasta, a później na spotkanie z Burgmaisterem.
Po przywitaniu i ugoszczeniu was przy stole opowiedział wam o problemach jego miasteczka.

Otóż około miesiąc temu zaczęły się problemy ze zwierzętami. Najpierw zostały znalezione w lesie zagryzione dwa miastowe psy.
Później znaleziono ciało starszego człowieka który zbierał drewno.
Kilka dni później kobiety pielęgnujące drzewa w jednym z sadów w pobliżu lasu zostały zaatakowane przez wilki i mimo że udało im się uciec za palisadę to jedna z nich została dotkliwie ugryziona.

Na wzgórzach otaczających miasteczko zaczęły pokazywać się wilki. Wydawało się że są większe i bardziej złowrogie niż te zwykle spotykane w lesie ale może to tylko strach powiększył ich rozmiary.
Zwłaszcza ich przewodnik o smoliście czarnej sierści budził strach u każdego kto na niego patrzył.

Pomimo prób ustrzelenia wilków z palisady nie udało się to żadnemu ze strażników miejskich.

W lesie, 3-4h wgłąb, mieszkał łowca wraz z dwoma pomocnikami którzy zaopatrywali miasteczko w mięso.
Dwa tygodnie temu przestali pojawiać się w mieście.

Tydzień temu Burgmaister wysłał dwóch strażników miejskich do chatki łowcy ale nie wrócili. Od tego czasu nikt nie odważył się wyjść poza ostrokół.

Będąc jedyną nadzieją miasta, i również po kilku kielichach przedniego wina od razu zapewniliście go że rozwiążecie ich problem i przywrócicie bezpieczeństwo całemu miasteczku.

Jeszcze tej samej nocy zauważyliście z ostrokołu kształty wilków pojawiające się między drzewami sadów.

Rano poprosiliście o opisanie drogi do chatki i wyruszyliście w las.
Szliście wolno, przynajmniej 2x wolniej niż normalnie, a Narbi cały czas czytał ślady.
Świerze tropy wilków były często widoczne na ścieżce.

Już po niecałych 2h drogi natknęliście się na ciała dwóch strażników miejskich zagryzione przez jakieś zwierzęta. Strażnicy byli bez broni którą znaleźliście kilkadziesiąt metrów dalej. Widocznie porzucili broń i tarcze i próbowali uciec.

Pół godziny dalej natknęliście się na zwłoki jednego z łowców zaciągnięte pod krzak przy ścieżce. Ciało również miało na sobie ślady zębów wilka.
Po przeszukaniu okolicy doszliście do wniosku że uciekając porzucił swój łuk i włócznię. Przy ciele miał tylko długi sztylet.
Przeszukując trafiliście też na kilka ciekawych przedmiotów ale postanowiliście zostawić je przy ciele.

Trzy-Cztery godziny później wyszliście na polanę na środku które stała długa drewniana chata, otoczona płotkiem i mająca własny niewielki ogródek z ziołami oraz szopę z przyborami do sprawiania skór.

Przed wejściem do chaty leżały dwa truchła wilcze naszpikowane strzałami a drzwi skrzypiały otwarte na wietrze. W środku chaty leżało zagryzione ciało drugiego z tropicieli. Po przeszukaniu chaty nie znaleźliście niczego nietypowego choć udało wam się trafić na dziennik który prowadził główny Łowca.
Z niezbyt jasnych zapisów w dzienniku dowiedzieliście się że już od prawie dwóch miesięcy zachowanie zwierząt w lesie zaczęło się zmieniać na bardziej wrogie dla człowieka.
Łowca łączył to z kimś kto pojawił się w jaskini przy Wysokiej Górze głębiej w lesie. Napisał nawet że próbował z nim rozmawiać ale bez skutku.

Zdecydowaliście się pochować ciało i przenocować w chacie. Wcześniej kapłan mocą swojej modlitwy wezwał ducha zmarłego z powrotem do ciała i zadał mu kilka pytań z odpowiedzi na które poznaliście dokładniejszy opis dotarcia do groty przy wodospadzie.

Rankiem udaliście się wzdłuż strumienia wgłąb lasu. Po kilku godzinach dodarliście do niewysokiej, skalistej góry z której wypływał tworząc niewielki wodospad strumień. Ten sam który przepływa też przez miasteczko.

Bez trudu znaleźliście jaskinię jednak jak tylko się do niej zbliżyliście pojawiły się i zaatakowały was wilki.
Walczyliście z prawie tuzinem tych bestii, a pod koniec do walki przyłączył się również czarny wilk. Pokonaliście wszystkie wilki z wyjątkiem przywódcy.
Ciężko ranny uciekł do groty. Straciliście tak wiele krwi że nie zdecydowaliście się go gonić. Zamiast tego kapłan zużył większość pozostałej mu magii aby wyleczyć wasze rany.

Wspólnie stwierdziliście że nie czujecie lęku przed tym co czeka was w grocie więc pójdziecie tam zamiast wrócić do chaty na odpoczynek.
Oświetlając drogę magią weszliście do środka.

Pierwsza jaskinia szybko zwężała się w wąski korytarz który wchodził głębiej w górę. Przy ścianie porośniętej gęsto dziwnym bluszczem zauważyliście szkielet prawie całkowicie schowany pod zielenią. Wykrycie magii i wasze czujne oczy dostrzegły przy nim kilka interesujących przedmiotów jednak je również postanowiliście zostawić.

Poszliście głębiej.
Korytarz w pewnym momencie rozdzielił się na dwa. Poszliście w lewo i doszliście do końca korytarza, do niewielkiej groty na środku której znaleźliście szeroką i głęboką dziurę w skale prowadzącą gdzieś niżej.
Wróciliście i poszliście w prawo.
Dotarliście do kolejnego rozwidlenia prowadzącego w lewo w dół oraz w prawo w górę skąd ciekł niewielki strumień wody.

Idąc w lewo w dół wyszliście z groty po drugiej stronie góry.
Wróciliście i poszliście w prawo do góry. Po kilku minutach najpierw minęliście wylot korytarza na opadający z góry wodospad, a idąc dalej i wyżej doszliście do dużej groty w której początek brał strumień i wypływając małym otworem tworzył wodospad.
Na środku pomieszczenia znajdowała się sadzawka, a na jej środku niewielka wysepka z uschniętym drzewem i tronem z przeplatanych gałęzi.
Dookoła leżały ciała zwierząt, niektóre przegniłe do samej kości.
Na tronie siedziała jakaś postać, ciemnoszara szata z kapturem zasłaniała jej twarz, a dłonie zaciśnięte miała na drewnianej, pobrużdżonej ladze.
Od postaci i całej groty biło nienaturalne zimno.

Gdy weszliście do groty postać spojrzała na was i zaczęła rzucać zaklęcia.
Rzuciliście się do ataku jednak zanim dobiegliście to wyspę to dookoła was ożyły małe roślinki, nagle urosły, powiększyły i wydłużyły swoje pędy i oplątały was próbując zatrzymać lub spowolnić.
Zanim wyrwaliście się i dobiegliście do sadzawki to od przeciwnika otoczyła was ściana cierni które wyrosły niewiadomo skąd.
Próbowaliście się przez nią przedostać ale jak już prawie byliście na drugiej stronie w sadzawce to na ciernie nałożyło się kolejne zaklęcie złowrogiej postaci. Tym razem dookoła was wybuchły płomienie i musieliście dodatkowo przedostać się przez ścianę ognia.

Przedarliście się czując się bardziej martwi niż żywi. Wojownik jako pierwszy dopadł złowrogiego druida i zwarł się z nim w walce.

Po dość krótkiej wymianie ciosów przeciwnik wreszcie padł a jego ciało zanurzyło się i zniknęło w sadzawce.

Odetchnęliście z ulgą choć również ze strachem bo czuliście że jeden goblin wystarczył by teraz żeby was wszystkich pozabijać.

Po drugiej stronie drzewa zauważyliście powieszone i przybite ciało jakiegoś starego i siwego człowieka. Domyśliliście się że to poprzedni druid który strzegł tego miejsca.

Po chwili, znikąd, pojawiły się dwie elfie postacie i po uspokojeniu was pokojowymi gestami podziękowały wam za uwolnienie tego świętego dla druidów miejsca od druida cienia, który wyzwał i zabił w rytualnym pojedynku poprzedniego strażnika tego miejsca.
Zgodnie ze zwyczajami druidów odebranie mu władzy mogło się odbyć tylko w ten sam sposób a nikt z żyjących w okolicy druidów nie odważył się tego zrobić.
Teraz pieczę nad tym miejscem otrzyma druid związany z naturą i spokój powróci do tej części lasu.

Przybysze wyleczyli część waszych ran i pożegnali was jeszcze raz dziękując za pomoc.

Nie zwlekając postanowiliście nie szukać tropów czarnego wilka który zapewne uciekł drugim wyjściem z jaskiń tylko wrócić do miasteczka.

W mieście poinformowaliście Burgmaistera o wszystkich wydarzeniach oraz o miejscach gdzie może znaleźć ciała aby pochować je na miejskim cmentarzu.

Na waszą cześć została wydana uczta a Burgmaister obiecał że na głównym placu każe wznieść drewniane rzeźby bohaterów którzy uratowali jego miast.

Po dwóch - trzech dniach świętowania zdecydowaliście się wrócić do Szańca zwłaszcza że rozpoczął się ostatni miesiąc roku, ziemię zaczął ścinać mróz a z nieba zaczęły opadać pierwsze płatki śniegu.

Droga powrotna zajęła wam również 2 dni. Od Nandara otrzymaliście podziękowanie za rozwiązanie problemów Jabłkowej Doliny.


p.s. w trakcie tej przygody napotkaliście całkiem sporo wyjątkowych lub magicznych przedmiotów ale nie mam pewności co i skąd wieliście finalnie więc poproszę o listę - co i skąd żebym wam powiedział co to :)
W Szańcu możecie liczyć na darmową identyfikację.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wujek Alfred
Analfabeta



Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 11:54, 09 Cze 2022    Temat postu:

Do medytacji potrzebne jest spokojne miejsce, ale kiedy jest i ładne do tego, to wcale nie szkodzi. A poza tym sterta suchych liści na skraju lasu wyglądała całkiem wygodnie. Noc była spokojna i jasna wzrokiem Selune. W takie noce właśnie Sangri lubił się pojawiać, więc mnie nie zdziwiło, gdy usiadł na kamieniu obok. Misiek podniósł łeb i pociągnął nosem. Jakimś sposobem go widział i słyszał, ale i tak najbardziej ufał zapachom. Wyciągnąłem nogi przed siebie i oparłem plecy o drzewo. Sangri tymczasem patrzył na wioskę śpiącą sobie poniżej w kołysce wzgórz.
-Jak zwykle czegoś nie rozumiem, Sangri. Normalnemu krasnoludowi spotkanie z wampirem przydarza się raz na dwa żywoty, o nekromantach słyszał, zły druid to jest teoretyczny koncept. Jak się to zdarzy, to opowiada o tym przy gorzale do końca życia. A mnie się to wszystko naraz przydarzyło ostatnio i jeszcze nie jestem pewien, czy o czymś nie zapomniałem. Możesz mi to wyjaśnić?
W TAKIM TOWARZYSTWIE SIĘ OBRACASZ.
-O. Teraz będziesz mówił jak Śmierć?
W TAKIM TOWARZYSTWIE SIĘ OBRACAM.
-Rzeczywiście. Hmm, coś w tym jest. Chociaż to bardzo ciekawi ludzie. Odważni i każdy z nich jest mądry na swój sposób.
PIES JEST MĄDRY. WIE, CO JEST WAŻNE.
-Ah, ta starożytna teoria mądrego dzikusa. W sumie to mogę go zapytać. Abrakadabra..
ABRAKADABRA?
-No co, to fajnie brzmi. Misiek, jaki jest sens życia?
... Łapanie pcheł. Pchły gryzą.
-Dlaczego nie mówiłeś wcześniej. Mam tu sproszkowany korzeń koziliszka, pchły go nie znoszą.
...Nie. To je rozwścieczy.
-Na moment, potem się wyprowadzą.
...I jaki wtedy będzie sens życia?
-Nie mam pojęcia.
...Czasem się zastanawiam, dlaczego ty jesteś Szefem.
-Lepiej rozumiem ludzkie stado.
A. To prawda- powiedział Misiek i kłapnął zębami w sierści.
-Ech, Sangri, Miśka przynajmniej rozumiem. A takiego Angbora na przykład? Wyjątkowo porządny człowiek. Odważny, szybki, w ogóle nie zwraca uwagi na swoje wygody. Do tego przystojny i wygadany, wielkie słowa toczą mu się z języka jak mnie *** mać. Ludzie nawet nie widzą tych jego świątynnych łachów. Ale gdyby w Księdze Lathandera napisano, że co rano ma się lizać po łokciu, to by sobie kręgosłup skręcił. Jakby myślenie mu się wyłączało.
ON NIE PYTA O SENS ŻYCIA.
-Już wolę pytać. Albo ten elf. Wygląda, jakby sobie tatuaże zrobił patykiem z ogniska. Przeglądając się w kałuży. To jest Elf w ogóle?
...Elf. Śmierdzi elfem -autorytatywnie mruknął pies.
-No dobra, elf. Zastanawiam się, czy przypadkiem nie ma jakiejś baby, może żony. Ciągle gdzieś znika. Może do niej chodzi?
IDZIE TAM, GDZIE NIEBEZPIECZEŃSTWO JEST MNIEJSZE.
-Ha! Czekaj, nie masz prawa robić sobie cynicznych żartów z małżeństwa, nigdy nie byłeś żonaty.
UMARŁEM.
-To za mało. Ale z tego wynikałoby, że ta żona mniej jest niebezpieczna od wampira, ale bardziej od nekromanty.
ZAPEWNE JEST JESZCZE MŁODA.
-No nic, w każdym razie elf strzela dobrze i nie traci głowy, kiedy to ważne. Chętnie widziałbym go częściej. Jak Ursusa. Ciekaw jestem, jaka jest jego motywacja. Na pewno nie ma żadnego kodeksu. Lubi gorzałę, pieniądze i bijatykę. I tego się trzyma.
JEST LOJALNY.
-Masz rację. To jest ta rzecz, której jestem pewien i dlatego mu ufam. Taki Angbor to mi kiedyś łeb utrąci za żarty z Lathanderaa.
NIE WOLNO MU. ALE MOŻE SIĘ O TO MODLIĆ.
-hehehhe. Nie zrobi i tego.
NIE.
-No dobra Sangri, skoro masz teraz kontakty z istotami nadprzyrodzonymi, to może wiesz, co jest tym sensem życia.
-Sangri? Aha. Sprytnie - powiedziałem, a potem zamilkłem, żeby nie mącić ciszy, a potem zapdłem w medytację. Zbliżał się kolejny dzień..


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Zwykłe uczynki / Główna kampania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin