Forum 80th Strona Główna 80th
Tawerna pod 80tką
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Grobowiec Koszmaru
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Jak Upadają Potężni / Główna kampania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 12:01, 06 Lis 2014    Temat postu:

Pomimo braku odzewu z szerszej strony widowni zapodam conieco.

Ostatnią przygodą drużyny była eksploracja górnych korytarzy klanu Melairkyn wraz z pewnym starym krasnoludzkim kowalem z Waterdeep oraz jego siostrzeńcem.
Ah ten swoiski smród kanałów dużego miasta do którego powoli zaczynacie się przyzwyczajać, dzięki częstym wizytom pod ulicami.
Istny labirynt korytarzy i poziomów starych i nowych kanałów przestał was już dawno przerażać.
Zresztą zawsze macie jakiegoś przewodnika Smile

Korytarze twierdzy klanu są piękne. Surowe i ponure w swej pustce ale piękne. Na każdym kroku widać ręce krasnoludzkie które ukształtowały tam każdy kamień.
Niczym mroczne widma napotykaliście na szkielety dawnych mieszkańców twierdzy.
Ciemność w korytarzach była gęsta niczym mgła i czasem nawet wlewała się w zasięg światła waszych pochodni.

Ostrożnie stawiając kroki i wsłuchując się w ich brzmiące echo - jedyny dźwięk jaki rozchodził się po salach i korytarzach zagłębialiście się coraz głębiej.
Czy to z przypadku czy prowadzeni ręką losu (albo krasnoludzkim nosem) trafiliście na niegdyś zamknięte i zapieczętowane stalowe wrota.
Czas wypaczył kamień wokół nich tak bardzo, że jedno skrzydło wypadło z zawiasu i leżało martwo na kamiennej podłodze.
Nie muszę zaznaczać kto pierwszy nos swój wsadził do środka Smile
Niewielka sala.
Na podłodze władz jak do szwajcarskiego sejfu obity gęsto dziwnymi runami.
Obok dziwna stalowo-drewniana konstrukcja z linami.
Cóż każdy właz da się otworzyć, a do każdej dziurki znajdzie się klucz Smile
Pod włazem była głęboka studnia.
Przy próbie jednoczesnego zajrzenia do środka na waszych głowach pojawiły się guzy Smile
Winda i droga w dół.
długa...
długa i jeszcze długa..

Nagle w piersi dech wam zaparło jak ze studni winda opadła do ogromnej jaskini (wyglądało to jak najazd robotów na Syjon w Matrixie 3).
Przez chwilę byliście pod sufitem przeogromnej jaskini której dno wypełniały opary mgły niczym z horroru podświetlonej dziwną poświatą.
Na środku, z mgły wyłaniał się ogromny kopiec z ziemi i skały przypominający ogromną czaszkę wielkiej niczym wasz kasztel.
Ponad mgłą unosiły się w powietrzu zwiewne zjawy krążące z wolna wokół kopca.
Gdy winda zagłębiła się w mgłę i opadła z metalicznym stukotem na kamienne dno, na chwilę zapadła cisza.
Nagle usłyszeliście jęk. Najpierw jeden później dwa.
W mrocznej poświacie mgły zamajaczyły niewyraźne sylwetki.
Cicho zabrzmiały słowa modlitwy kapłana który błagał swego boga o ukrycie was przed wzrokiem tych istot.
Na wasze szczęście modlitwa została wysłuchana i istoty przeszły obok was znikając we mgle.
Otaczające was opary były tak gęste że ani magia ani wrodzone elfie i krasnoludzkie zdolności nie były w stanie przebić się przez nią.
Powoli zbliżając się do środka jaskini zdaliście sobie sprawę, że idziecie wśród ruin jakiegoś podziemnego miasta.
Nawet krasnoludzka wiedza nie była w stanie określić pochodzenia resztek budynków które mijacie.
Nagle wyszliście z mgły i przed waszymi oczami pojawiła się ogromna góra w kształcie czaszki.
Wyglądało na to że przez lata sypiące się kamienie zasypały ją prawie całą.
Mgła urywała się jakby wata nożem ucięta na kilka kroków przed czaszką. Może się jej bała ? Smile

Bardzo szybko znaleźliście położony na wysokości oczu zasypany korytarz prowadzący wgłąb czaszki.
Wzorem skauta wyciągnęliście łopaty i kilofy, zakasaliście rękawy stalowych zbroi i przystąpiliście do kopania.
Nie zniechęciły was nawet dziwne napisy wyryte na kamieniach przy suficie ostrzegające przed Mroczną Potęgą władającą tym miastem.
Cała eksploracja była długa i trwała chyba 3 sesje więc w skrócie.

Korytarzy było 3 i chyba tylko 1 prowadził naprawdę w głąb czaszki. Pozostałe były pułapkami o czym boleśnie się przekonaliście.
W głębi labiryntu napotkaliście sporo zagadek, ukrytych drzwi, pułapek.
Dwukrotnie ominęliście dziwne plamy mroku wypełniające wyrwy w ścianach.
Niejeden raz z waszych pleców i tarcz musieliście wyciągać zatrute oszczepy.
Jedną z nabytych mądrości było nie sięganie ręką do kadzi wypełnionej galaretowatą masą nawet jak na dnie coś błyszczy.
Nie raz i nie dwa mieliście dość i chcieliście wracać do domu choć w pewnym etapie mieliście za sobą tyle ominiętych mechanicznych pułapek, ukrytych drzwi, sal z runami, dziur przez które się czołgaliście, że ze strachem myśleliście o drodze powrotnej.
Również nie raz pozostawiliście za sobą zamknięte drzwi o których kapłan powiedział, że zabezpieczone są jakąś groźną pułapką.
Im głębiej, im dalej wchodziliście tym groźniejsze istoty i pułapki spotykaliście na swojej drodze.
Wyglądało na to, że ktoś coś ukrył w tych korytarzach i bardzo nie chce aby zostało odnalezione.
Teleporty, zapadnie, zatrute strzałki, golemy, duchy lub zwykłe szkielety to wszystko spotkaliście na swojej drodze.
Nawet w pewnym momencie cudem uniknęliście zmiażdżenia przez ścianę (na szczęście krasnolud zdążył podnieść z podłogi i zabrać swój stary kapelusz) Smile

Gdy już mieliście dość. Ale to naprawdę dość. I to przez duże Dość.
Otworzyliście stare, dwuskrzydłowe, pokryte złotem drzwi i trafiliście na salę z kamiennym sarkofagiem oraz 4rema spiżowymi wojownikami.
Wietrząc nosem bliski koniec nie byliście zdziwieni gdy posągi ożyły jak tylko weszliście do komnaty.
Po krótkiej ale ciężkiej walce, dopiliście resztki mikstur leczenia i zdjęliście płytę sarkofagu.
Z waszych piersi wyrwał się radosny jęk. Jęk sukcesu rzekłbym Smile
W sarkofagu leżał szkielet w złocie, na piersiach miał złożone upierścienione kościane dłonie, na szyi drogocenny naszyjnik, na głowie koronę z rubinami, a obok niego leżał miecz i różdżka oraz pergamin.
Co prawda na pergaminie wypisane były słowa klątwy które spadną na was jeżeli naruszycie spokój Mrocznego Władcy Acereraka.
Będąc rezolutnymi Poszukiwaczami Przygód delikatnie zabraliście ze szkieleta wszystko co dało się zdjąć ale tak aby go nie poruszyć i nie zakłócić jego spokoju Smile

Już mieliście wracać przez labirynt korytarzy na powierzchnię ale gdzieś na krawędzi intuicji i zmysłu starego gracza komputerowego coś was tknęło.
Zaczęliście metodycznie, kafelek po kafelki, kamień po kamieniu przeszukiwać salę z sarkofagiem.
Nawet brak sukcesów po godzinnym przeszukaniu sali was nie zniechęcił.
Ba nawet nic nie wykrycie standardowymi czasami do szukania pułapek i ukrytych lub niewidzialnych drzwi również nie przerwał waszych wysiłków.
Nie pamiętam już czy czarodziej czy kapłan wyszperał w swym arsenale potężne zaklęcie o nazwie Prawdziwe Widzenie.
Jakież było wasze zdziwienie jak okazało się że na jednej ze ścian jest ukryte przejście.
Co prawda nie potrafiliście go otworzyć ale od czego jest finezyjny krasnoludzki magiczny młot dwuręczny Smile
Długi, kręty korytarz i drzwi łączące się z jedną z już odwiedzonych przez was sal.
Czyżby po prostu drugie wejście do sali z sarkofagiem ?
Niee
Przecież czar Prawdziwego Widzenia nadal działał !
Mniej więcej w połowie korytarza dostrzegliście ukryte drzwi tym razem pokryte krasnoludzkimi znakami oznaczającymi zarówno Królewski Skarbiec jak i Ogromne Niebezpieczeństwo.
Jak zwykle przeczytaliście tylko do połowy i młot poszedł w ruch.
Drzwi okazały się być łatwe do sforsowania, a za nimi tylko niewielka komnata z ogromną, krasnoludzką skrzynią ze złota, wielkości wozu.
To że na skrzyni leżała jakaś czaszka nie zwróciło waszej uwagi.
A powinno...

Jak tylko przekroczyliście próg, demoniczny ogień zapłonął w oczodołach, czaszka uniosła się w powietrze, przeszyła was spojrzeniem.
W waszych głowach rozległ się głęboki i złowrogi głos
"Witajcie w miejscu spoczynku Acereraka, Pana i Władcy tego miejsca, Największego Arcykapłana Shara, Ostrza Gniewu i Mistrza Magii.
Zakłóciliście jego spokój, a więc zginiecie a wasze dusze na zawsze pozostaną ze mną.
[w tym miejscu rozległ się demoniczny, trochę filmowy śmiech]"

Wasza reakcja była błyskawiczna.
Czarodziej rozpoczął inkantacje zaklęć i w stronę czaszki poleciały różnokolorowe promienie zabójczej mocy.
Kapłan przyzwał moc swojego Boga i roztoczył ochronę nad całą drużyną.
Łowca wyciągnął swoje najbardziej magiczne i śmiercionośne strzały i zaczął zamieniać Arcylicza w poduszkę do igieł.
Krasnolud odrzucił młot, wyciągnął magiczny rodowy topór, wypił ostatnią miksturę siły i rzucił się wgłąb komnaty.
Towarzyszący Wam krasnoludzki kowal popluł na dłoń i poprawił chwyt na swoim starym, wysłużonym młocie.

Powietrze zadrżało od potężnych Słów Mocy przyzywanych przez Acereraka.
Nagle czas stanął w miejscu lub zwolnił tak bardzo że stworzył na was takie wrażenie.
Istota rzucała mroczne inkantacje jedna za drugą, a wy jedyne co mogliście zrobić to stać i czekać na nieuniknione.

Nagle czas ponownie ruszył do przodu.
Potężna eksplozja mocy wyrzuciła was z pomieszczenia.
Gdy oślepiający błysk ściemniał okazało się że zamiast Łowcy w tym miejscu stoi kamienny posąg.
Krasnoludzki Kowal, martwy osunął się na ziemię z 2 dziurami po magicznych promieniach w piersi.
Z was wszystkich unosiły się smużki dymu.
Z przerażeniem zobaczyliście jak wasze przedmioty zaczynają się rozpadać !
Praktycznie cały wasz magiczny ekwipunek rozsypał się w proch.
Zostały tylko jakieś nieliczne sztuki.

Krasnolud w rykiem wściekłości odrzucił kikut jaki został po jego rodowym toporze, podniósł młot i rzucił się na Acereraka.
Czarodziej z niedowierzaniem spojrzał na torbę w której nosił księgę czarów i na wysypujący się z nie czarny pył..
Zdusił pod nosem przekleństwo, błyskawicznie przeliczył wartość strat i przyzwał kolejne bojowe zaklęcia mające obrócić w pył tym razem waszego przeciwnika.
Kapłan inkantował kolejne zaklęcia ochronne.

Walka trwała krótko.
Bez waszej magii, bez przedmiotów, nie stanowiliście poważnego wyzwania dla tego przeciwnika.

Krasnolud coraz rozpaczliwiej walił młotem w czaszkę słysząc za plecami jak na ziemię osuwają się ciała najpierw kapłana, a później czarodzieja.
Walczył do samego końca i mimo że swoimi atakami spowodował tylko sieć drobnych pęknięć na kości wroga to umierając z radością szykował się na spotkanie swoich przodków.

Najpierw był ból.

Później ciemność.

Po tym było biało.

Gdy biel się oddaliła staliście na omszałej mozaikowej posadzce, w sali która przypominała niewielkie koloseum.
Na kamiennych ławach i siedziskach dostrzegliście stare, siwe brody krasnoludzkich przodków klanu Melairkyn.
Klanu który wybudował podziemną twierdzę.
Ciszę przerwał najpierw cichy, a później coraz głośniejszy stukot styliska topora o kamienną podłogę.
To Ostatni Król Klanu wyrażał swoje uznanie dla czynów i waleczności Krasnoluda i jego Drużyny.
Najpierw kilka, później kilkanaście, a wreszcie wszyscy przodkowie dołączyli do aplauzu.

Nie tylko Krasnoluda ale wszystkich was napełniło poczucie dumy i zadowolenia.

Gdy umilkły odgłosy applauzu, w powietrzu rozbrzmiały słowa.
Była mowa o walce, która nie jest jeszcze zakończona.
O chwale i spuściźnie Klanu.
O największym skarbie Klanu który jest w skrzyni pilnowanej przez Accereraka.
O tym, że podczas ewakuacji klanu wieki temu skarb został złożony w tym miejscu jako niedostępnym dla Mrocznych Elfów które zaatakowały Twierdzę.
Słowa poprosiły was o poświęcenie.
O pomoc w przywróceniu chwały Klanu.
Na honor i na przysięgę.
Na topór i na miecz.
Na krew i na wodę.
Przysięgliście.

U stóp każdego z Was leżał dar od Króla który pomoże Wam w wypełnieniu słów przysięgi.

Znów otoczyła was mgła.
Znów była ciemność.
Znowu bolało..

Walka się jeszcze nie skończyła.
Walka nadal trwała.
Nowy topór Krasnoluda odrąbywał coraz więcej kawałków kości z demonicznej czaszki.
Zaklęcia Kapłana i Czarodzieja neutralizowały większość magii Demilicza.

W końcu z przeciągłym jękiem czaszka pękła, z jej oczu zniknął płomień, a walka została wygrana.

Po otwarciu skrzyni waszym zmęczonym oczom ukazał się Największy Skarb Klanu:
Kroniki Rodu Melairkyn !
Ponad 50 grubych, ciężkich i okutych ksiąg.
Na twarzy Krasnoluda pojawiły się łzy szczęścia.

Nie będę przypominał Wam drogi powrotnej.
Czołgania się przez korytarze. Pokonywania pułapek. Targania ze sobą posągu w jaki zamienił się Łowca.
Wychodziliście przez 2 dni.
Świeże powietrze na ulicach Waterdeep po wyjściu z kanałów potraktowaliście jak największe błogosławieństwo na świecie.

W samym mieście spędziliście zaledwie 5 dni liżąc rany.
Jak najszybciej chcieliście wrócić do Wilczego Szańca.
Byliście po prostu ogromnie zmęczeni.

Droga powrotna zajęła wam niecałe 2 tygodnie.
W szańcu jesteście od prawie miesiąca.
Odpoczęliście zarówno na ciele jak i na duszy.

Krasnolud codziennie wieczorem czyta wam fragmenty Kronik.

Zarówno wydobycie żelaza jak i jego sprzedaż idzie coraz lepiej.
Lady of Silverymoon zaaprobowała jakość waszego żelaza i teraz spora część waszych wozów kursuje do tego pięknego miasta.
W Yartar macie niewielką placówkę handlową prowadzoną przez doświadczonego w handlu gnoma Tethuna.

W międzyczasie nastała zima, świat skuł mróz, a ziemię przykryła gruba pierzyna śniegu.

Wybudowany wczesną jesienią most na rzece nie zdążył okrzepnąć i nie wytrzymał mrozów i pojawiły się na nim widoczne pęknięcia i szczeliny.
Do wiosny jego naprawa nie jest możliwa.
Na szczęście nadal funkcjonuje wasza stara przeprawa promowa więc po prostu droga do Yartar wydłużyła się o 1-2h.

Dzisiejszego pięknego dnia, wkrótce po porannym posiłku, gdy staliście na murach Szańca podziwiając widoczne w dole zabudowania waszej wioski (już prawie 4 tuziny dachów przykrytych śniegiem),
podziwialiście majestatyczne zimowe piękno waszej Góry oraz pobliskich wzgórz podszedł do was Zarządca Szańca - Kalin.
Pomimo tego, że ubrany był w drogocenne futro z białego niedźwiedzia przeszywane złotem (pamiętacie że pieniądze jakie mu płacicie trochę uderzyły mu do głowy)
to jego mina nie wróżyła nic dobrego.

Okazało się, że 8 dni temu wasz transport sztab żelaza do Silverymoon został obrabowany.
Mniej więcej na wysokości walki jaką stoczyliście z bandytami na pierwszej sesji swoimi postaciami (atak na karawanę, leśny kasztelik, chora szlachecka córka, wioska bez imienia, różdżka, maska...)
Podobno nikt z karawany nie przeżył.
Gnom Tethun 3 dni temu wysłał patrol waszej gwardii oraz rozpoczął dochodzenie.
Wczoraj w nocy Tethun został znaleziony w swoim biurze martwy. Został zamordowany.

Do waszej decyzji zostaje to czy zaangażujecie się w to sami czy zostawicie to swoim ludziom Smile


W drugim mailu wyślę wam unfinished business które Wam pozostały.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Sob 13:22, 08 Lis 2014    Temat postu:

panowie, być może pomogę wklejając garść podst. informacji poniżej

w kwestii prowadzenia kalendarza:
- przed przerwą graliśmy w roku 1372 i był to Rok Dzikiej Magii
- skończyliśmy 17.10.1372 (miesiąc 10-ty to Marpenoth, Opadanie liści)
- do końca roku pozostały dwa miesiące: nr 11 (Uktar, Gnicie) i nr 12 (Nightal, Ściąganie w dół)
- dla orientacji, założenie Wilczego Szańca nastąpiło 21.04.1372
- nadchodzący rok 1373 będzie Rokiem Awanturniczych Smoków (Year of Rogue Dragons)

w kwestii budżetu Wilczego Szańca:
- roczne koszty stałe miały wynosić ok. 64.000 sz
- roczne przychody z wydobycia rudy żelaza miały wynosić ok. 70.000 sz
- roczne przychody z Kryształu Gnomów miały wynosić ok. 22.000 sz
- roczny zysk miał wynosić ok. 28,000 sz

w kwestii majątku wspólnego posiadanego przez drużynę (zapisane w moich notatkach):
- 100 sztabek mitrylu
- 3,674 sz
- duży brylant o wartości ok. 1,200 sz
- pierścień ochrony +5 (+5 KP, +5 Rzuty Obr, premia z odbicia)
- amulet naturalnego pancerza +5 (+5 KP)
- płaszcz odporności +5 (+5 Rzuty Obr, premia z odbicia)
(przedmioty do podziału, chętnie przytulę amulet naturalnego pancerza, bo premia z odbicia mi się nie przyda)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
arcziangelo
Wielki Mistrz



Dołączył: 06 Maj 2007
Posty: 450
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ee? ciemno było...

PostWysłany: Śro 22:53, 11 Mar 2015    Temat postu:

Podpisuję się pod własną prośbą o ustalenie/przedstawienie daty Smile

Cytat:
- nadchodzący rok 1373 będzie Rokiem Awanturniczych Smoków (Year of Rogue Dragons)
czyżby nazwa coś sugerowała? Razz

z tym mitrylem przypomnę Glami miał wytrzaskać rękawicę, może warto by zatrzymać się (osiąść) na chwilę, i podbudować Szaniec, ja mam tam plany na świątynkę przejrzeć, katakumby się robią, załączę grafikę w odpowiednim wątku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 9:44, 12 Mar 2015    Temat postu:

tak, ustalenie daty się przyda, można by wznowić prowadzenie kalendarza

Cytat:
może warto by zatrzymać się (osiąść) na chwilę

jestem za, od dawna brakowało mi czasu na ślęczenie w zimnej kanciapie nad tym całym magowskim badziewiem (zwoje, mikstury, przedmioty)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 9:58, 12 Mar 2015    Temat postu:

nie widzę problemu.

możemy pobawić się trochę w dopieszczanie Szańca, uzupełnianie zapasu mikstur i zwojów, dokończenie świątyni Sharuna itp.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 18:18, 12 Mar 2015    Temat postu:

fajno, w opisie stoi:
Cytat:
W sumie spędziliście w szańcu 3 tygodnie i w pełni odpoczęliście po zdarzeniach w Wysokim Lesie.

napiszę ci Pit osobno co bym chciał w tym czasie zrobić


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Jak Upadają Potężni / Główna kampania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin