Forum 80th Strona Główna 80th
Tawerna pod 80tką
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Reminiscencja
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Dyskusje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Nie 23:30, 23 Gru 2012    Temat postu: Reminiscencja

Panowie, taki luźny wrzut przy wieczornej zadumie, cytuję za Wikipedią:

"Reminiscencja (łac. reminisci - wspominać) – w psychologii nieświadome wspomnienie, refleksja; paradoksalny efekt poprawy pamięci po upływie pewnego czasu od ostatniej próby zapamiętania. Istota tego zjawiska polega na tym, że ludzie po przekroczeniu pięćdziesiątego roku życia lepiej (w porównaniu z ogólnym przebiegiem krzywej zapominania) pamiętają zjawiska z okresu, kiedy mieli od 10 do 30 lat. (...) Wraz z wiekiem maleje nasycenie emocjonalne wspomnień, dotyczy to w szczególności pamięci zdarzeń negatywnych. Więcej przywoływanych wspomnień, w wyniku reminiscencji, to wspomnienia pozytywne niż negatywne czy neutralne. Reminiscencja pomaga osobom starszym w optymistycznym podsumowaniu dotychczasowego życia, daje poczucie spełnienia."

damn it, widać natura musi nam mieszać w mózgach na starość, żebyśmy nie zwariowali


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Śro 20:20, 26 Gru 2012    Temat postu:

albo też pomaga pamiętać cokolwiek przy wszeogarniającej sklerozie Smile

ja tam i tak pamiętam głównie pozytywy ! Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
UKI
Wielki Mistrz



Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 433
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 20:03, 27 Gru 2012    Temat postu:

Jak to Człowiek, czytaj wielcy filozofowie, potrafi zgrabnie ująć w naukowe ramy to co jest "niezgłębioną istotą naszego ducha", czy jakby tego nie nazwać. My ludzie zawsze szukamy racjonalnych rozwiązań, nie potrafiąc, zwłaszcza w dobie "samouwielbienia", zaakceptować faktu, że istnieją rzeczy jakich nigdy nie poznamy, mechanizmy nieodgadnione. Ostatnio modne jest przyznawanie za oczywiste tego i tamtego, o czym powiedział jakiś wybitny znawca danego tematu. A inni biorą to za oczywistość.
Jeśli moja dygresja został zrozumiana, a mam nadzieję że piszę na temat Smile, z góry dziękuję. Wracając do zagadnienia. Wspomnienia, cóż byśmy bez nich uczynili...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 22:57, 27 Gru 2012    Temat postu:

hehe, no to kolejny dygresyjny post w nawiązaniu do UKI:"istnieją rzeczy jakich nigdy nie poznamy, mechanizmy nieodgadnione" (sorry, tym razem mam więcej czasu więc i dygresja będzie dłuższa)

zgadzam się w zupełności, a na dowód tego przedstawię marny dowód (hyhy): słowa jakie przeczytałem jakiś czas temu nie pamiętam gdzie - otóż podobno naukowcy nie wiedzą dokładnie co powoduje, że u (większości, jak rozumiem) mężczyzn po wytrysku żołądź staje się bardzo wrażliwy i niejednokrotnie dotyk w tamtym miejscu zwyczajnie boli Smile coś tam gadają o pewnych substancjach wytwarzających się w tkankach po szczytowaniu, ale tak dokładnie to nie wiedzą Smile być może od czasu kiedy to słyszałem, ta tajemnica została już wyjaśniona - nie wiem, nie googlałem

zresztą, co tam daleko szukać - mam w pracy kolesia - buddystę i zarazem maniaka fizyki kwantowej Smile - który opowiada mi różne rzeczy, a między innymi i to, że całkiem niedawno nasz dorobek nauki zwanej fizyką został co nieco przebudowany - otóż podobno dowiedziono, że elektrony nie mają masy (z tego co pamiętam w szkole mówiono mi, że mają, tylko wiele razy mniejszą od jądra atomu), a są jedynie wirami energii, które nie wiadomo gdzie się znajdują - w ich przypadku można mówić jedynie o prawdopodobieństwie przebywania w danym momencie w danym miejscu // P.S. bredził coś też o tym, że protony i neutrony również nie mają masy, ale to już mi się wydaje oszukaństwo zwykłe i żerowanie na mojej prostolinijności, hyhy Smile

tak więc nie wiem czy słuchać tego kolesia, bo wierzy on także w projekcje astralne i potężne moce ludzkiego umysłu Smile mówił, że na świecie od kilku (a może kilkunastu lat) trwa pewien eksperyment - otóż wiele komputerów zostało połączonych w sieć i uruchomiono na nich aplikacje działające jako generatory liczb losowych od 0 do 1 - naturalne jest, że średnia tak generowanych liczb po upływie tych wszystkich lat powinna oscylować ok. 0,5 - i tak podobno jest, z tym, że w niektórych momentach średnia zbyt znacząco (niżby wynikało ze standardowego odchylenia) przesuwa się w jedną bądź drugą stronę, np. w momencie ataku na WTC średnia podskoczyła podobno do ok. 0,8 - oprócz tego podobno eksperymenty dowiodły, że grupy ludzi, którym kazano skupiać się na myśleniu o określonych liczbach potrafią odchylić generowaną średnią w sposób nie budzący wątpliwości, że to ich sprawka

światło też jest ciekawe, pamiętacie zapewne jak nam powtarzali, że ma naturę korpuskularno-falową tzn. że czasem zachowuje się jak fala, a czasem jak cząstka (korpuskuła) - no cóż, podobno naukowcy niewiele wiedzą, a natura światła zależy od naszej obserwacji i jest z tym związany tzw. "paradoks kota w worku" (chyba chodziło o "kota Schrödingera" ale nie tak zostało mi to wtedy przedstawione przez rzeczonego znajomego) - jeśli trzymamy w łapie worek, w którym jest nieruchomy kot to jak dowiedzieć się czy kot żyje czy jest martwy? najłatwiej oczywiście otworzyć worek i zajrzeć, ale ale - tu wchodzą inne czynniki - otwierając worek wpuszczamy do środka powietrze, światło, nadzieję dla kota, itd. i może się okazać, że kot, który przed chwilą był martwy, nagle ożył Smile - sam nasz akt obserwacji zaburza zjawisko obserwowane - jak więc można być pewnym czegokolwiek?

i na koniec trochę żółci wyleję (lubię to!) - żyjemy sobie nie wiedząc nic o nas samych i o świecie, nie mogąc zadecydować o najważniejszych wydarzeniach w naszym życiu (łącznie z wybraniem czy w ogóle chcemy się urodzić czy nie), nie wiedząc gdzie zmierzamy i co czeka nas po śmierci, nie mogąc całkowicie poznać drugiego człowieka i tego co mu siedzi w głowie, itp. itd. - panowie, jest tak jak mówi Szczepan - jesteśmy wszyscy śmieszni wobec wieczności, z naszą religijnością, cywilizacją, troszczeniem się o doczesność, strachem przed śmiercią, itd. - na dobrą sprawę w ogóle nie ma znaczenia co zrobimy (w mikro i w makroskali) i w zasadzie moglibyśmy nie robić nic - po prostu położyć się i umrzeć


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
UKI
Wielki Mistrz



Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 433
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 19:02, 28 Gru 2012    Temat postu:

Moja postawa jest odmienna, wierze w celowość i "nieprzypadkowość", wierzę że istnieją siły które w taki a nie inny sposób kształtują pewne, że tak nazwę drogi, a my nimi kroczymy, z tym, że mam wybór, możemy skręcić tu i tu, a nawet możemy je totalnie olać i się zatrzymać przed czasem jaki nam dano. Jedni, tacy jak ja, nazwą to wszystko Bogiem i nie interesuje mnie że naukowiec "A" wytłumaczy mi ile waży proton( bez aluzji do wcześniejszej wypowiedzi)i będzie mówił że Bóg to kosmita z Galaktyki Kolakao, a naukowiec "B" stwierdzi że ( poważnie, słyszałem to dzisiaj) kazanie Jezusa na Górze to wymysł ponieważ w tamtych czasach nie mogło się zebrać tylu ludzi w jednym miejscu i wysłuchać słów Jezusa( mówił że 50osób to był MAX). Nie wiem czy niektórzy ludzie celowo nam mieszają w głowach mówiąc byśmy przyjęli za oczywistość że ich racja jest mojsza, czy robią to mimowolnie(w co raczej nie wierzę). Ja nie widzę w nauce wroga, po prostu twierdzę, że nie poznaliśmy z niej więcej niż kilka procent( choć i to wątpliwe) z całości dostępnej tu i teraz, nie pisząc o innych, alternatywnych rzeczywistościach. Reasumując, według mnie przypadkowość to wygodna teoria tych, którzy boja się wziąć byka za rogi i powiedzieć że niewytłumaczalne to też możliwe, rzeczywiste, faktyczne i tak samo ważne jak ich "zbadane" teorie. Ktoś mądry napisał/zapytał: " Cóż w życiu jest pewne prócz śmierci?" A może śmierć nie jest tym czym nam się zdaje być? OK, kończę tą część gdybania.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Nie 11:29, 30 Gru 2012    Temat postu:

ZjedzBabciKorale napisał:

tak więc nie wiem czy słuchać tego kolesia, bo wierzy on także w projekcje astralne i potężne moce ludzkiego umysłu :) mówił, że na świecie od kilku (a może kilkunastu lat) trwa pewien eksperyment - otóż wiele komputerów zostało połączonych w sieć i uruchomiono na nich aplikacje działające jako generatory liczb losowych od 0 do 1 - naturalne jest, że średnia tak generowanych liczb po upływie tych wszystkich lat powinna oscylować ok. 0,5 - i tak podobno jest, z tym, że w niektórych momentach średnia zbyt znacząco (niżby wynikało ze standardowego odchylenia) przesuwa się w jedną bądź drugą stronę, np. w momencie ataku na WTC średnia podskoczyła podobno do ok. 0,8 - oprócz tego podobno eksperymenty dowiodły, że grupy ludzi, którym kazano skupiać się na myśleniu o określonych liczbach potrafią odchylić generowaną średnią w sposób nie budzący wątpliwości, że to ich sprawka

światło też jest ciekawe, pamiętacie zapewne jak nam powtarzali, że ma naturę korpuskularno-falową tzn. że czasem zachowuje się jak fala, a czasem jak cząstka (korpuskuła) - no cóż, podobno naukowcy niewiele wiedzą, a natura światła zależy od naszej obserwacji i jest z tym związany tzw. "paradoks kota w worku" (chyba chodziło o "kota Schrödingera" ale nie tak zostało mi to wtedy przedstawione przez rzeczonego znajomego) - jeśli trzymamy w łapie worek, w którym jest nieruchomy kot to jak dowiedzieć się czy kot żyje czy jest martwy? najłatwiej oczywiście otworzyć worek i zajrzeć, ale ale - tu wchodzą inne czynniki - otwierając worek wpuszczamy do środka powietrze, światło, nadzieję dla kota, itd. i może się okazać, że kot, który przed chwilą był martwy, nagle ożył :) - sam nasz akt obserwacji zaburza zjawisko obserwowane - jak więc można być pewnym czegokolwiek?

i na koniec trochę żółci wyleję (lubię to!) - żyjemy sobie nie wiedząc nic o nas samych i o świecie, nie mogąc zadecydować o najważniejszych wydarzeniach w naszym życiu (łącznie z wybraniem czy w ogóle chcemy się urodzić czy nie), nie wiedząc gdzie zmierzamy i co czeka nas po śmierci, nie mogąc całkowicie poznać drugiego człowieka i tego co mu siedzi w głowie, itp. itd. - panowie, jest tak jak mówi Szczepan - jesteśmy wszyscy śmieszni wobec wieczności, z naszą religijnością, cywilizacją, troszczeniem się o doczesność, strachem przed śmiercią, itd. - na dobrą sprawę w ogóle nie ma znaczenia co zrobimy (w mikro i w makroskali) i w zasadzie moglibyśmy nie robić nic - po prostu położyć się i umrzeć


co naszego wpływu to tez jestem bardziej w stronę Ukiego niż Mike.
Oczywiście że mamy bezpośredni wpływ na większość otaczającego nas świata i bardziej pośredni na to co otacza to co nas otacza :)

Oczywiście nie spowodujemy że rzeka zawróci swój bieg ani że na całym świecie biali polubią czarnych ale co to ma za znaczenie.
Możemy spowodować że my sami polubimy czarnych i ew. poprzez wpływ część naszego otoczenia też ich polubi. (to tylko przykład)
Gdzieś kiedyś czytałem myśl jakiejś niby mądrej osoby:
"Człowiek niedojrzały emocjonalnie pragnie tragicznie umrzeć dla jakiejś wzniosłej sprawy, człowiek dojrzały pragnie tylko skromnie dla niej żyć."

lekko przekładając to na bardziej bezpośredni język wyobraźmy sobie rysunek z kropką jako człowiekiem i otaczającym go okręgiem jako obszar na który chce mieć wpływ, chce go kontrolować i kształtować.
- człowiek młody będzie przedstawiony jako kropka i dość szeroki okrąg o dużym promieniu.
- człowiek w średnim wieku jako kropka i niewielki okrąg o średnim promieniu
- człowiek w zaawansowanym wieku (załóżmy że utożsamiany z mądrością i dojrzałością) to będzie sama kropka.


dla mnie nie ma znaczenia że nie zmienię całego świata. Tysiące lub Miliony codziennych naszych decyzji zmieniają świat i na niego wpływają mimo że nie jesteśmy tego świadomi.

W odniesieniu do sprawy Boga to jestem najbliżej tego że zostaliśmy w ten czy inny sposób stworzeni i jesteśmy w jakiśtam sposób oceniani i ew. w ogólnym zakresie główne elementy są zaplanowane przez Boga lub Przeznaczenie.
Ale nie wierzę że każda najdrobniejsza jest z góry ustalona. Nie wierzę że zostało zapisane np. że zrzucę teraz szklankę i ona się potłucze albo to czy wypiję ze godzinę kawę Latte czy Cappucino.
To są moje decyzje, albo wyniki mojego działania. :)


Co do kota do zaintrygował mnie ten paradoks. Musiałeś jakoś nie w pełni go przytoczyć bo przecież jak masz kota w worku w ręce to wiesz czy żyje bo możesz zbliżyć ucho i posłuchać oddechu lub popatrzeć przez chwilę i też zobaczysz ruch bo jak oddycha to minimalnie się rusza.
?

Co do protonów, elektronów i neutronów to powiedz mi Mike jakie to ma dla ciebie znaczenie to czy one mają masę czy jej nie mają ?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
UKI
Wielki Mistrz



Dołączył: 19 Mar 2011
Posty: 433
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Nie 18:49, 30 Gru 2012    Temat postu:

Pit, jako uzupełnienie, odniesienie do Twoich słów. Czy gość z czasów prehistorycznych, który po raz pierwszy w historii wykrzesał ogień i sam się zapewne zdziwił że to tak można, zdawał sobie sprawę z tego że jego akcja( zaplanowana czy przypadkowa, mniejsza o to) wpłynie na dalsze losy ludzkości? Czy zatem mała rzecz nie może odmienić losów Świata, a według mnie i Wszechświata. Ja wierzę, że mamy Wolną Wolę( różne ujęcia religijne). Bóg( dla innych Mistrz Przeznaczenia, ktokolwiek) nie zaplanował nam całego życia od A do B. Być może zaplanował kiedy zgaśnie Słońce, kiedy zgaśnie pojmowany przez nas Wszechświat, kiedy wyruszymy do gwiazd( tchnie w umysł Pana/Pani X genialne rozwiązanie tej zagadki), ale mam wrażenie, że to w jakiś sposób splata się z naszą wolnością wyborów. Nie znam schematu takiego działania, ale wierzę w nie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 22:15, 01 Sty 2013    Temat postu:

Cytat:
Moja postawa jest odmienna, wierze w celowość i "nieprzypadkowość", wierzę że istnieją siły które w taki a nie inny sposób kształtują pewne, że tak nazwę drogi, a my nimi kroczymy, z tym, że mam wybór, możemy skręcić tu i tu, a nawet możemy je totalnie olać i się zatrzymać przed czasem jaki nam dano.


Cytat:
Reasumując, według mnie przypadkowość to wygodna teoria tych, którzy boja się wziąć byka za rogi i powiedzieć że niewytłumaczalne to też możliwe, rzeczywiste, faktyczne i tak samo ważne jak ich "zbadane" teorie.


Dla mnie celowość i nieprzypadkowość to wygodna teoria dla ludzi, którzy boją się przyznać, że za naszym istnieniem, cierpieniem, radowaniem się, itd. nie stoi jakiś Wielki Plan (Boży lub inny), albo nawet małe "drogi", o których piszesz. Ci ludzie boją się, no bo jeśli nie wierzy się w celowość to co pozostaje? Życie w chaosie przypadkowości, bez sił, które "kształtują pewne (...) drogi", brak wyjątkowości naszego bytu, samotność.

Jak rozumiesz ingerencję tych sił, które kształtują nasze drogi?
(1) Czy te siły traktują nas jak wyjątkowe byty, obserwują nasze poczynania, oceniają postęp jaki robimy i na tej podstawie wciąż stawiają przed nami nowe drogi dopasowane do nas (bądź modyfikują stare), lub może nawet dają nam pewne wskazówki którymi drogami mamy kroczyć?
(2) Czy może jedynie wyznaczają ogólne kierunki tych dróg na początku naszego istnienia, a potem zostawiają nas i nie obchodzi ich co się z nami stanie, czy poczynimy jakiś progres, itd.?

Jak rozumiem punkt (1) to koncepcja zbliżona do obrazu chrześcijańskiego/katolickiego Boga, natomiast punkt (2) to też pewna wizja Boga, która została stworzona przez ludzi m.in. nie mogących wytłumaczyć sobie istnienia zła na świecie - powiedzieli, że Bóg tylko stworzył świat i prawa nim rządzące, a potem odsunął się i nie ingeruje już w życie ludzi - inaczej jak mógłby pozwolić, żeby zło było obecne na świecie?

Jeśli twoje rozumienie to punkt (1) to pójdę na łatwiznę: Jaką "celowość" mają żywoty murzyńskich niemowlaków, z wydętymi brzuchami, umierających z głodu, i jakie siły kształtujące drogi zadecydowały, że tak ma być i w jakim celu? (oczywiście, że do głowy przychodzą mi odpowiedzi, ale mnie nie zadowalają) Podobnie, jakie siły i dlaczego zdecydowały, że my urodziliśmy się w XX wieku w Polsce, gdzie może wiele rzeczy jest mocno nie-OK, ale nie ma wojny i z głodu nie umieramy? Załóżmy, że nie mówimy o chrześcijańskim Bogu tylko o innych siłach, i że nie mogę zagrać kartą "czy tak ma wyglądać dobry, wszechmogący, miłosierny i sprawiedliwy Bóg?". OK, w takim razie te inne siły muszą być bardzo okrutne i w jakiś pokrętny sposób decydować o cierpieniu niektórych swoich "podopiecznych" oraz o robieniu dobrze innym. To wydaję mi się raczej dorabianiem ideologii do istniejącego stanu rzeczy - co prowadzi do punktu (2), poniżej.

Jeśli twoje rozumienie to punkt (2), to wg mnie może to potwierdzać, że ludzie dostrzegają przypadkowość bytu. Jak inaczej bowiem człowiek nie chcący przyjąć wizji Boga z punktu (1) ma "oswoić" istnienie, niż, traktując wybiórczo cały dorobek kulturowo-religijny, w którym został wychowany, poskładać z tych kawałków jakąś swoją ideologię na potrzeby wytłumaczenia sobie szarej codzienności? Jak rozumiem, Pit ma swoją ideologię, opartą o chrześcijaństwo, ale zmodyfikowaną. Kudłacz i Art też pewnie mają swoje. I tak to już jest - ludzie wymyślają setki różnych teorii, bo tak łatwiej pchać swój wózek pod górę i wierzyć, że to ma sens. Ale pod spodem pozostaje wizja ziemskiej i kosmicznej samotności, strachu i beznadziei - jak w takiej sytuacji cokolwiek może mieć znaczenie?

Cytat:
Ktoś mądry napisał/zapytał: " Cóż w życiu jest pewne prócz śmierci?" A może śmierć nie jest tym czym nam się zdaje być?

Może. Chciałbym w to wierzyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 22:32, 01 Sty 2013    Temat postu:

Cytat:
co naszego wpływu to tez jestem bardziej w stronę Ukiego niż Mike.
Oczywiście że mamy bezpośredni wpływ na większość otaczającego nas świata i bardziej pośredni na to co otacza to co nas otacza Smile
Oczywiście nie spowodujemy że rzeka zawróci swój bieg ani że na całym świecie biali polubią czarnych ale co to ma za znaczenie.
Możemy spowodować że my sami polubimy czarnych i ew. poprzez wpływ część naszego otoczenia też ich polubi. (to tylko przykład)

Nigdy nie mówiłem, że nie mamy wpływu na otaczający nas świat, albo że nie możemy go zmieniać, kształtować zgodnie z naszymi pragnieniami (w ograniczonym zakresie). Mówiłem tylko, że to nie ma znaczenia. A poza tym, dlaczego zmiany dotyczące całego świata (jak polubienie Czarnych przez cały świat) mają nie mieć znaczenia, a zmiany dotyczące ciebie i twojego otoczenia (jak polubienie Czarnych przez ciebie i twoje otoczenie) mają mieć znaczenie?

Cytat:
"Człowiek niedojrzały emocjonalnie pragnie tragicznie umrzeć dla jakiejś wzniosłej sprawy, człowiek dojrzały pragnie tylko skromnie dla niej żyć."

Ładne. Naprawdę ładne. Wytatuowałbym sobie gotykiem na klacie, ale to nie mój styl Smile Może po prostu wstawię jako podpis na Skype?

Cytat:
dla mnie nie ma znaczenia że nie zmienię całego świata.

Dla mnie też nie ma to znaczenia. Zresztą, nawet gdybym mógł zmienić cały świat - co by to miało za znaczenie? Ziemia będzie sobie płynąć w próżni dookoła słońca jeszcze długie eony, czy będziemy żyli czy nie, czy ludzkość postąpi krok naprzód czy zginie w wojnie atomowej, itd. Są rzeczy wielkie, ale są też jeszcze większe. Powiedzieć o nas, że jesteśmy pyłkiem kosmosu to zbyt wiele.

Cytat:
W odniesieniu do sprawy Boga to jestem najbliżej tego że zostaliśmy w ten czy inny sposób stworzeni i jesteśmy w jakiśtam sposób oceniani i ew. w ogólnym zakresie główne elementy są zaplanowane przez Boga lub Przeznaczenie.
Ale nie wierzę że każda najdrobniejsza jest z góry ustalona. Nie wierzę że zostało zapisane np. że zrzucę teraz szklankę i ona się potłucze albo to czy wypiję ze godzinę kawę Latte czy Cappucino.
To są moje decyzje, albo wyniki mojego działania. Smile

OK, tak jak napisałem wyżej, masz swoją teorię, jak pewnie każdy z nas. Trochę w niej chrześcijaństwa, trochę pewnie religii Wschodu, trochę innych rzeczy. W sumie przeznaczenie lub jego brak nie był przedmiotem moich rozważań. Chodziło o to, że cokolwiek zdecyduję, nie ma to obiektywnego znaczenia w szerszym horyzoncie zdarzeń

Cytat:
Co do kota do zaintrygował mnie ten paradoks. Musiałeś jakoś nie w pełni go przytoczyć bo przecież jak masz kota w worku w ręce to wiesz czy żyje bo możesz zbliżyć ucho i posłuchać oddechu lub popatrzeć przez chwilę i też zobaczysz ruch bo jak oddycha to minimalnie się rusza.
?

Przytoczyłem tak jak usłyszałem. Pluję sobie tylko w brodę, że nie dodałem komentarza o niedoskonałości tego przykładu (a miałem to zrobić). Zdaję sobie sprawę, że nie jest to przykład wolny od wad, ale on miał tylko ilustrować puentę - obserwacja zakłóca zjawisko obserwowane. Ty czepliwy chuju Smile

Cytat:
Co do protonów, elektronów i neutronów to powiedz mi Mike jakie to ma dla ciebie znaczenie to czy one mają masę czy jej nie mają ?

Nie ma to dla mnie znaczenia. Przytoczyłem to tylko, żeby powiedzieć jak mało wiemy o świecie, jak bardzo nauka jest nieporadna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 23:15, 01 Sty 2013    Temat postu:

Cytat:
Czy gość z czasów prehistorycznych, który po raz pierwszy w historii wykrzesał ogień i sam się zapewne zdziwił że to tak można, zdawał sobie sprawę z tego że jego akcja( zaplanowana czy przypadkowa, mniejsza o to) wpłynie na dalsze losy ludzkości? Czy zatem mała rzecz nie może odmienić losów Świata, a według mnie i Wszechświata.

Myślę, że nastąpiło pewne nieporozumienie. Moje "nic-nie-ma-znaczenia" nie wynika z tego, że uważam, że nasze działania nie wpływają na losy świata. Wiem, że wpływają. Tylko one nie mają znaczenia wobec najważniejszego - raczej nie ma Boga, nasze istnienie jest przypadkowe, krótkie i jednorazowe, a po nim następuje nieuchronna śmierć bez życia po życiu. Nie potrafię tego zaakceptować. // P.S. Z tym Wszechświatem to pojechałeś Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Śro 8:51, 02 Sty 2013    Temat postu:

Mike: "Chodziło o to, że cokolwiek zdecyduję, nie ma to obiektywnego znaczenia w szerszym horyzoncie zdarzeń"

zgodze się z logiką tego stwierdzenia ale jego sens filozoficzny jest dla mnie inny niż dla ciebie.

Dla Ciebie (jeśli dobrze rozumiem) - brak bezpośredniego i odczuwalnego lub rozumianego przez ciebie wpływu działania na świat czy wszechświat jest czynnikiem negatywnym i demotywującym.

Dla mnie (jeśli siebie dobrze rozumiem) - fakt bycia "pyłkiem" we Wszechświecie lub w mniejszej skali mrówką przenoszącą pustynię mi nie przeszkadza. Rozumiem to i nawet jeśli przez całe życie przeniosę tylko 1 ziarenko to i tak mam na to wpływ Smile
albo inaczej - fakt że mnóstwo ludzi na świecie śmieci nie przeszkadza mi w odczuciu samozadowolenia że papierek będe niósł aż do napotkania kosza.
Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wujek Alfred
Analfabeta



Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 11:51, 02 Sty 2013    Temat postu:

To jest jak gang bang, wszyscy na PerłoJada. Ja też chcę.

Mogę tylko rozwinąć, co Kot-Albinos zauważył. Większość z nas nie stawia swoich działań w kontekst wieczności, wszechświata itp. To nie jest krytyka: pewnie nie robimy tego, bo wyglądamy marnie na tym tle i wszystkiego się odechciewa. Ty tak zrobiłeś, jest to akt odwagi i masz efekty:)
Sens, czy znaczenie, to całkowicie ludzka konstrukcja, w gruncie rzeczy arbitralna. (jeśli pominąć „siły wyższe”) A jednak nie wydaje mi się przez to mniej ważna. Każde z Twoich działań odbija się na innych. Ma dla nas znaczenie, czy napiszesz coś na forum. Masz rodzinę: dla nich ma znaczenie własciwie wszystko, co robisz. Spróbuj powiedzieć żonie, że praca nie ma „znaczenia” i że ją rzucasz. Jeśli mi opowiesz głupi kawał, to mnie rozśmieszysz. Rzecz jasna, umrę kiedyś, ani się wtedy nie będę śmiał, ani o tym pamiętał. Mimo wszystko odmawiam uznania, że moje zadowolenie nie ma sensu.

Tak, to arbitralne. Sens jest arbitralny. Sue me.

Czy naprawdę masz ambicję rozbawiać planety i zmieniać prawa wszechświata? Dlaczego ktokolwiek miałby ochotę to robić? Wszechświat ma to gdzieś. (chciałem napisać w dupie, ale gdzie to jest?)

Nie wiem w ogóle, czy to nie jest przypadkiem kwestia nastroju, czy widzimy sens, czy nie. Twoje argumenty są proste i nie do zbicia, twoje widzenie świata całkowicie uprawnione. A jednak dzieci, które niewiele wiedzą i niewiele mogą, nadają sens grzebaniu patykiem w piasku. Pewnie powiesz, że to jest przykład na potwierdzenie twojej tezy. W końcu, patrząc na to z odpowiedniej odległości, jesteśmy słabi, jak dzieci i nadal grzebiemy patykiem w piasku. A jednak pewnie układałeś kiedyś z dzieckiem klocki, a może nawet grzebałeś patykiem w piasku. Czułeś wtedy, że to nie sensu?

Może tak. Ja układałem, i nie czułem.

Pytanie do tych, którzy uważają, że Siła Wyższa może nadać życiu sens (nie mogę się powstrzymaćSmile):

Dlaczego się cieszyć, że jesteśmy elementem planu/zamierzeń, których nie rozumiemy? Czy nie czyni to z nas bezrozumnych marionetek? Przecież, nie rozumiejąc zamierzeń Siły Wyższej, nie rozumiemy ostatecznych konsekwencji swoich czynów.

Pytanie nr 2: skąd wiadomo, że Siła Wyższa kieruje nami w dobrych zamiarach?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Śro 12:11, 02 Sty 2013    Temat postu:

odp. na Pyt 1 do Spowinowaconego Rodzinnie:

Uznając Siłę Wyższą nie musimy od razu iść na drugi koniec osi.
Zaplanowane i z góry wyznaczone mogą być tylko ogólne elementy naszego Przeznaczenia.
lub nawet pokuśmy się o teorię że wyznaczona jest mniej lub bardziej nieskończona liczba wariantów naszego przeznaczenia oparta o miliardy wyborów jakich w życiu dokonujemy (jak gra-książka paragrafowa Dreszcz tylko trochę bardziej rozbudowana).

Przy tej opcji nadal zachowujemy wolność wyboru jak i jego sens Smile


odp. na Pyt 1 do Spowinowaconego Rodzinnie: (i trochę nawiązując do dylematów Zjadacza)
Jeżeli nie wierzymy w Siłę Wyższą to próba odpowiedzi jest bezsensowna.
Jeżeli wierzymy w cokolwiek to przeciez możliwe jest że Siła Wyższa ma trochę bardziej złożone procesy myślenia i świadomości niż my i nie musimy być w stanie ją zrozumieć.
np. SW może widzieć w 40 wymiarach i świadomie w każdej sekundzie od początku "przeszłości" do końca "przyszłości".
Obie powyższe rzeczy są dla mnie trudne do wyobrażenia (i pewnie dla większości ludzi).

Dlatego pokuszę się o stwierdzenie że próba zrozumienia tego dlaczego dzieci w afryce umierają z głodu oraz umieszczenie tego na naszej skali dobra-zła można by porównać do moich rybek które próbują zrozumieć radosne walenie młotkiem w szybę przez Antka.

Nie ma dla mnie możliwości zrozumienia powodów działania SW choć oczywiście ludzie starają się to robić dla uspokojenia się i ukojenia lęków przed niezrozumiałym.
Tak samo ocena tego w kat. dobro-zło jest oceną w naszej kategorii (generalizując to pojęcie dla wszystkich ludzi) i pewnie jest mało trafna w kategoriach oceny SW.


p.s. Que Bom Te Ver Viva Wujku Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wujek Alfred
Analfabeta



Dołączył: 11 Maj 2007
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:00, 05 Sty 2013    Temat postu:

Metafora paragrafówki mnie powaliła. A jednak wydaje mi się, że obydwa Twoje argumenty można sprowadzić do: "SW wie lepiej". Na ile nie rozumiemy planu SW, na tyle nie jesteśmy w stanie w nim uczestniczyć świadomie, a tylko świadome uczestnictwo ma sens. Na ile nie rozumiemy SW, na tyle nie jesteśmy w stanie ocenić, czy jest dobra, czy zła.
Spekulacje na temat masterplanu SW są bezpodstawne, więc nie wyprowadzajmy stąd żadnych wniosków. No chyba, że wiara, to kapituluję.

Powtarzam się, bo ostatnio o SW dyskutuję bez entuzjazmu. Żeby mój post coś dodał, moje własne porównanie. Co prawda nie lubię porównań w dyskusji, bo są nieprecyzyjne, ale z drugiej strony są obrazowe, więc to moja próba.

Stoję sobie z nieznajomą dziewczyną na łące (na łące, żeby nie było zbyt wiele osób w pobliżu. Z dziewczyną, bo to przyjemniej. Ja, bo nie chće nikogo innego narażać na niewygody). Przychodzi koleś z pistoletem, w bluzie z napisem SW, która włożył dla uniknięcia niejednoznaczności w interpretacji. Celuje w głowę dziewczynie i mówi: "zabiję ją"
Pytam: "dlaczego?"
A on na to: "nie zrozumiesz"
Więc ma popełnić czyn, który według mnie jest zły, a według niego uzasadniony - bo podobno wie więcej. Zakładając, że mogę to zrobić, dla mnie etycznym wyborem jest postąpić według mojej wiedzy i obezwładnić kolesia, jeśli się tylko da.
Nie wydaje się to wam dobrym wyborem?

To moje główne porównanie, jest też dalsza część, mniej zgrabna:

A teraz wezmę pod uwagę, że koleś ma pistolet i nie stoi zbyt blisko. Może mnie zastrzelić, jeśli się zbliżę. Wobec tego mówię sobie: "eee, pewnie on ma dobry powód, żeby ją zastrzelić". Odwracam się i odchodzę - obawiam się, że to wielce prawdopodobny scenariusz.

Innymi słowy: wiara w SW to dla mnie złudzenie, ale wiara w dobroć SW to już syndrom sztokholmski.


Nawiasem mówiąc: przyszła mi do głowy luźna refleksja o niebezpieczeństwach gang bangu. Nigdy nie wiadomo, czy nie staniesz się nagle centrum zainteresowania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ZjedzBabciKorale
PrzeMadaFaka



Dołączył: 08 Maj 2007
Posty: 701
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 25 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pon 23:58, 07 Sty 2013    Temat postu:

Cytat:
Spekulacje na temat masterplanu SW są bezpodstawne, więc nie wyprowadzajmy stąd żadnych wniosków. No chyba, że wiara, to kapituluję.

Yhy. Yessir. Chyba, że wiara. Życie jest z nią prostsze. Ostatnio Kasia zwróciła mi uwagę, że zostałem błędnie wychowany w przekonaniu o istnieniu karzącego średniowiecznego Boga, podczas gdy jej całkiem prawidłowo wkładano do głowy koncepcję "Bóg-cię-nie-opuści", no i teraz ma łatwiej Smile Chciałbym mieć łatwiej. Może tych postów by wtedy nie było?

Cytat:
lub nawet pokuśmy się o teorię że wyznaczona jest mniej lub bardziej nieskończona liczba wariantów naszego przeznaczenia (...)

Cytat:
np. SW może widzieć w 40 wymiarach i świadomie w każdej sekundzie od początku "przeszłości" do końca "przyszłości".

Teorie, teorie, któż ich nie ma? Ratują nas i nasze "sanity" w tym smutnym szarym świecie gdzie sens i SW nie istnieją Smile BTW, ja mam jednak wyższe sanity niż stamina, ewentualnie obydwa na tym samym niskim poziomie (na pewno nie 5 i 5). AH rulez!

Cytat:
Nie wiem w ogóle, czy to nie jest przypadkiem kwestia nastroju, czy widzimy sens, czy nie. (...) A jednak pewnie układałeś kiedyś z dzieckiem klocki, a może nawet grzebałeś patykiem w piasku. Czułeś wtedy, że to nie sensu?
Może tak. Ja układałem, i nie czułem.

Być może masz rację, że poczucie sensu to kwestia nastroju. Czasem poczucie bezsensu zanika za sprawą dzieci - najmniejsze pierdoły mają dla nich sens. I uczestniczenie z nimi w tych pierdołach też go wydobywa. Albo może pozwala zapomnieć o jego braku, hyhy Smile

Tak czy siak - myślę, że już dużo było powiedziane o "sensie" - dodawanie jeszcze czegoś nowego nie ma sensu Wink bo i tak każdy został przy swoim myśleniu Smile Zresztą, forum nie jest od nawracania ludzi, tylko jest kanałem gdzie ujście znajdują moje frustracje, a musicie wiedzieć, że są to frustracje grafomana z przerostem ambicji Smile Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa! Choć zwykle tylko raz wychodzi dobrze wrzucić gówno w wentylator (dzięki Pit) i rozpalić dyskusję - niebawem wrzucę jeszcze raz moje rzadkie ... i zobaczymy co z tego wyjdzie Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Dyskusje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin