arcziangelo |
Wysłany: Pią 17:34, 07 Wrz 2007 Temat postu: |
|
Spox, ja przeczytałem widocznie pobieżnie książkę, bo mi się coś w szarych komórkach nie zapaliło
Fakt, iż książka jest w takim to a takim świecie osadzona wg mnie mniej zasługuje na uwagę zwłaszcza gdy bazuje np. na fenomenie Maskarady, który miał bardzo solidnych twórców. Teraz każdy może oczekiwać doskonałego opanowania świata, tak by się zanurzyć w przemyśleniach a nie zbiorze zasad.
Wybacz Pit ale po książce na motywach Maskarady spodziewałem się więcej. Zobacz jak poprowadziłeś naszą ostatnią sesję w Wampirze - u Ciebie iskrzyło tajemnicą, ryzykiem, potęgą zamieszanych sił. Czuliśmy to doskonale i... słuchaliśmy, słuchaliśmy i słuchaliśmy. Książki nie można skazać na ogólną ocenę za kanwę. To tak jakby powiedzieć "o thriller policyjny, to musi być świetne" - musi to być poparte znacznie więcej niż strzelającymi postaciami i konwersacją rodem z liceum.
Dla mnie liczy się warsztat albo chociaż umiejętność ciekawego opisu banału. U każdego autora co innego przekłada się na rzetelną informację nt. co się ciekawego zmienia w postaci - żałuję, że bohater mało wykazuje się wiedzą i (już czy jeszcze) resztkami człowieczeństwa od momentu gdy nosi w sobie symbiont.
Liczyłem na kilka więcej przygód w książce co do akcji a w fabule znacznie więcej wiadomości o historii i aktualnej pozycji np. rodów.
Niebanalne dialogi bądź umiejętności narracyjne będące przeciwwagą dla zwyczajnych dialogów - czy coś mi umknęło? czy lord zachowuje się jak lord a kapitan jak na oficera przystało? (no tak, wampiry zachowują się odmiennie, ich zacne klany są bardziej infantylne od ludzkiego establishmentu)..
Próby ognia jakie przechodzą bohaterowie są jak dla mnie własnie mało dynamiczne, (a przecież o wampirach pragnąłem poczytać) - w obecnych realiach akcje wyborowych służb specjalnych trwają niezwykle krótko, widzę że wampiry po prostu chaotyczne w swej naturze mało co planują i walczą niczym w paintballa. Nie mogę z drugiej strony odmówić wartkości zdarzeń wokół - bohater się angażuje bądź pakuje w kłopoty bez oporów literackich
Linia po, której idzie bohater zakrzywia się - faktycznie jest to często absolutne minimum protagonisty. Bohater bez zmian, bez ryzykowania, bez próby sił jest przez pisarzy piętnowany, również przez scenopisarzy. Świetny zwrot akcji, czyli zamiana w renegata poprawił mi humor nie przeczę - kolejna przypowieść o Adamie i Ewie, w stylu "od tego momentu ich życie się radykalnie zmieniło".
Tak jak opisałem - przestałem się nudzić nie na "akcjach" lecz na przypowieściach wampirzych (rody, historia). Gdyby miały one jakieś dodatkowe interesy w polskiej strefie, szkoda. Właśnie dlatego w taki sposób oceniłem książkę - bohater nawet jak na początku dostaje w d..pę ociera się to o rozgrzewkę. Powiedziałbym inaczej - jemu powinno się nudzić, przy rozmachu i natężeniu pracy agentów dzisiejszych poważniejszych służb specjalnych on sie zwyczajnie o..bijał.
Ahh, wiesz Pit, że nie lubię pisać, bo muszę za każdym razem wyjaśniać w moich postach "co poeta miał na myśli"..  |
|
ZjedzBabciKorale |
Wysłany: Wto 18:41, 19 Cze 2007 Temat postu: Nocarz |
|
Odkąd pamiętam zawsze śmieszył mnie widok młodych dziewczyn spacerujących ulicą w gronie koleżanek, które głośno przeklinały chcąc w oczach innych uchodzić za silniejsze niż są w rzeczywistości. Wydaję mi się, że autorka książki, przed którą chciałbym tu wszystkich przestrzec, Magdalena Kozak, jest taką właśnie osobą – szorstką ‘military woman’, a nie ‘kobietą, puchem marnym’, która pragnie udowodnić, że potrafi pisać twardą, męską prozę. I to w przaśnych i siermiężnych okolicznościach polskiego zaścianka.
„Nocarz” opowiada historię Jurka Arleckiego, nieciekawego człowieka parającego się nieciekawym zajęciem, do momentu rekrutacji w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Choć i tam początki były nieciekawe – kazano mu szukać w Internecie informacji o wampirach i oglądać stare filmy w stylu „Dracula” z 1958 r. skutkiem czego Arlecki troszkę się podłamał myśląc, że jego koledzy zwariowali. Jednakże wszystko zmieniło się po operacji ‘Faust’, kiedy to wiekowy Lord Ultor ofiarował Arleckiemu Dar Krwi przyjmując go do oddziału nocarzy. Od tej pory główny bohater, już nie Jurek ale Vesper, jako rasowy wąpierz prowadzi telepatyczne pogaduszki, skacze z kilku tysięcy metrów bez spadochronu i podlatuje sobie na piętro, gdy nie chce mu się wchodzić po schodach. Acha, no i odżywia się krwią, ale dobrą, legalną bo sztuczną, produkowaną specjalnie dla nocarzy. No bo nocarze nie zabijają bezbronnych obywateli, co to to nie. Oni walczą z tymi złymi wampirami-renegatami, którzy bez skrupułów polują na ludzi.
Tiaaa, twarda kobieta pisze językiem twardych mężczyzn. Próżno szukać dłuższych opisów czegokolwiek, Sienkiewicz to to nie jest. Szast-prast, oszczędność i suchość narracji, tylko tyle, żeby wiadomo było kto do kogo strzela. I z czego. Bo widzicie autorka to maniaczka militariów i w książce to widać. Kewlarowe kamizelki, empepiątki, flashbangi, HK G36, wyrzutnie RPG, etc. A tam gdzie silni mężczyźni i duży kaliber, tam obowiązkowe są również twarde słowa. Nie mam nic przeciwko wulgaryzmom, ale zwykle przy zwiększaniu ich częstotliwości w tekście, wprost proporcjonalnie rośnie również ich nieprzydatność. Zamiast fajnego efektu zostaje niesmak.
Tak więc, co właściwie mamy w tej książce? Jest niby jakieś tło – ogólnoświatowy konflikt dobrych i złych wampirów. Jest niby fabuła – historia Arleckiego aka Vespera. Jest niby sensowna struktura rodów wampirzych. Tylko, że wszystko to zostało potraktowane powierzchownie, bez rozmachu, bez wgłębiania się w szczegóły. Informacje są ujawniane stopniowo, mniej więcej w połowie książki widać, że autorka od razu planowała kolejny tom. Wtedy też człowiek zdaje sobie sprawę, że tak na dobrą sprawę nie wie zbyt wiele o świecie, w którym toczy się akcja. Jest ona bowiem zdominowana przez opisy kolejnych akcji nocarzy przeciw renegatom, opróżnianie magazynków, wybuchowe fajerwerki i rozmowy telepatyczne. A dialogi nie są specjalnie ciekawe, raczej nie mają polotu.
W pewnym momencie tej książki zadałem sobie pytanie: po co ja to jeszcze czytam? Chyba tylko po to, żeby napisać tutaj parę słów i wystawić słabą ocenę pozytywną: silny dst / słaby +dst. Radzę nie spodziewać się zbyt wiele po tym czytadle. Jeśli ktoś jednak zdecyduje się przeczytać, niech pamięta, że wyszedł również drugi tom pt. „Renegat”. Może cykl traktowany całościowo wyjdzie obronną ręką? |
|