Forum 80th Strona Główna 80th
Tawerna pod 80tką
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

..z kronik Kronikarza...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Zwykłe uczynki / Główna kampania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Czw 22:06, 28 Sty 2021    Temat postu: ..z kronik Kronikarza...

Tego roku lato dogrzało...



Żar z nieba lał się tak szerokim strumieniem jakiego najstarsze baby w Yartar nie pamiętają.
Ludzie przewracali się i umierali po całym dniu pracy w polu.
Ziemia zeschła a zboże wzeszło niskie i kruchawe.

Do tego nie padało. Prawie wcale a wcale. Tyle coby studnie do końca się nie opróżniły i koryto rzeki do końca nie wyschło.
Przy studni we wsi w Szańcu nawet Lord Glami straży postawił i wodę wydzielać ludziom kazał.

Bydło zmarniało, łownego zwierza też ani na dostatek nie dało się doświadczyć.
Większość padła lub po lasach głębokich się pochowała.
Sady marnie owocem obrodziły.

Znaczy to że do samej wiosny będzie ciężko. Mało będzie jedzenia i ceny jego wysokie będą. Więcej ludzi niż zwykle zimy nie przeżyje a i pewnie mniej się zdrowych dzieci urodzi.

Stara Baba z szańcowej osady gada że po takim strasznym lecie mokra przyjdzie jesień i pewnie pełna powodzi, a zima mroźna i śniegiem obfita.

Nawet choroby jakieś dziwne wśród chałup się pojawiły. Gorączka taka mocna i kaszel jakiś dziwny bo suchy. I oczy takie czerwone u tych co chorowali były. Czasem też krosty czerwone na plecach i brzuchu się pojawiały. Baba próbowała, i przykładała, i naparami poiła.
Ojciec Hor i Ojciec Pior kapłani Lathandera też próbowali ale ich modły na tą chorobę działać nie chciały.
Każdy kto zachorował zmierał po dniach do dziesięciu, chyba że wyzdrowiał to wtedy nie zmierał.
Lord Malik kazał sobie do wieży przynieść ciał kilka które potem zawinięte w płótno oddał i zabronił do pogrzebu odwijać.

Szczęście że to zaraza nie była bo nie wszyscy na to chorować poczęli i nawet tak że w chałupie jedna tylko osoba chora była to nikt poza nią słabować nie począł.

Klątwa !
gadać ludzie poczęli...

Bogów niezadowolenie !
powiadali niektórzy...

Zły rok, zły urok, złe Złego postępki !
w Szynkach przy piwie usłyszeć się dało...

Trzeba przetrwać jak inne kiedy niedobrze się działo !
ci Mądrzy lub za Mądrych przez słuchających uważani...

Modlić się i ofiary Bogom składać musimy !
....


.....tako zapisałem ja Gilean, Kronikarz Szańca, 19 dnia Elesiasa (Słonecznego Zenitu), ósmego miesiąca roku 1361 kalendarza Dale.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez White Lion dnia Pon 16:05, 01 Lut 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pon 17:26, 01 Lut 2021    Temat postu: ..z kronik Kronikarza...

..złość i niepokoje wartko wybuchały wśród ludzi..



I dziwować się nie ma czemu bo jak jest źle to zawsze sobie lepiej się wydaje niż temu co się pięścią przyleje.

Ale gdy mniej jest zwierzyny i wody do picia to i niejedno plemię musi domy przenieść i nowego miejsca dla siebie szukać.
Nie tylko ludzkie i nie tylko w pokoju żyjące stworzenia tak muszą czynić żeby przeżyć.

Dlatego coraz to słyszeć z gęby do gęby można:
.. a to nowa grupa rabusiów na szlaku napada,
.. a to z lasu dzicy na rozbój i łatwe łupów nabranie wyszli i na jakąś wieś napadli nie tylko baby masowo brzuchacąc ale co gorsza spichlerze i stajnie z lichego zapasu gołocąc.
.. a to gobliny z gór na małe miasteczko lub leśną osadę napadły,

Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią że może świat się w tym roku nie skończy z hukiem ale coś ważnego pewnikiem się wydarzy !

.....tako zapisałem ja Gilean, Kronikarz Szańca, 20 dnia Elesiasa (Słonecznego Zenitu), ósmego miesiąca roku 1361 kalendarza Dale.


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez White Lion dnia Wto 16:06, 23 Lut 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Wto 16:05, 23 Lut 2021    Temat postu: ..z kronik Kronikarza...

W ostatnich dniach do wioski przybył Starzec.
Brzydki i pokręcony i śmierdzący tak że powonienie drażni zanim go można zobaczyć.



Przybył i gadać zaczął że go Duchy i Bogowie prowadzą przez Świat żeby ludzi dobrych ostrzegał i rady im dawał.

Na szyi ma symbole bogów.. chyba ze 2 tuziny..
A z połowy to nawet się nie zna jak na nie się patrzy..

Od razu jak wszedł i dzieci zobaczył jak na stercie beli na szopę co ją Gołowąs stawiać zaczął bawiące to zaraz rzekł że Ilmater niechętnie patrzy jak dziatki się bawią tam gdzie w pocie ludzie pracują.
I zaraz tego dnia samego jedno z dzieci (Matuszek od Piekarza) spadł z tych bel i nogę złamał i cierpiał przeokrutnie.

Dnia drugiego gdy Tomasza ujrzał w Szynku przy kufelku, tak jakoś z rana jak na stole wypity przysypiał to ludziom powiedział że Niezgody i Niesnaski w jego domu czuje i że zmiana nadchodzi. Jak to ludzie Annie żonie Tomasza powtórzyli i go w Szynku w obiad znalazła to go najpierw za kark do domu powlokła a tam mu awanturę ogromną zrobiła aż garnki po ścianach latały (jeden nawet za okno poleciał ale go Tomasz szybko żonie przyniósł).
Potem przez dwa dni następne Tomasz nawet raz do Szynku nie zajrzał.

Po tym już wszyscy wierzyć poczęli że Nieznajomy jest Wieszczem i że widzi co jest, co było i co będzie...

Jak chaty zażądał to mu jedną dali, tak zboku przy samej palisadzie dom który do Bogusława co skórami handlował należał ale który już od wiosny jak pojechał do Silverymoon z wozem to nie wrócił więc pewnikiem już nie wróci bo albo nie żyje albo lepsze życie gdzie indziej odnalazł.

Więc każdy kto co miał najlepszego do tego domu przyniósł że by Wieszczowi było tam dobrze i żeby odejść zbyt prędko nie zechciał.
Zaraz to poczęły chodzić do niego Kobiety i pytać o męża o syna o los wszelaki.
Zawsze ze sobą niosły coś dla niego żeby łaskawe mówił przepowiednie.
I mówił.
I prawdę zawsze bo się sprawdzało.

Jak Jagna ta młoda za którą wszystkie chłopy we wsi się oglądały, co miesiąc temu za męża wzięła Staszka, to jak ona do Wieszcza z miodem, z dwójniakiem przyszła o dziecko pytać czy jej będzie dane to Wieszcz powiedział że brzuch jej urośnie szybciej niż by myślała.
I tak się stało bo za dni 4 mówić poczęła że jej się dni spóźniają i że dziecko będzie.

Jak Dorota, ta z długimi nogami i szerokimi biodrami co wczoraj urodziła do niego przyszła wcześniej pytać czy dziecko się zdrowo urodzi i ze sobą polewkę z kurczaka przyniosła to po z duchami krótkiej rozmowie Wieszcz orzekł że jak duchów nie urazi to zdrowo dziecko urodzi.
I tak się stało. 5 dni później urodziła silnego i zdrowego syna !
Dzięki Wieszczowi wiedziała żeby na urazę duchów zważać i szczęście jej to przyniosło.

Przyszła też Waldemara, ta od Pawła co wino z Yartar przywozi, i łańcuszek srebrny ze sobą przyniosła dla Wieszcza. Ten co jej matka w ślubnym darze go jej dała. I pytać o przyszłość siebie i męża zaczęła. Wieszcz jej przepowiedział że mąż sukces w handlu osiągnie i z Waterdeep wina zacznie przywozić a tyle pieniędzy z tego w domu będzie że się przeniosą aż do Triboar.

Nawet mężczyźni chodzić poczęli i pytać czasami o szczęście w kościach, o zdrowie, o wierność żony...

Wieszcz zawsze wiedział i zawsze przepowiedział co chciał usłyszeć ten kto zapytał...
Tylko wciąż powtarza że długo w Szańcu nie zabawi bo Bogowie mu każą iść dalej po świecie i mądrość ich roznosić...

Pytali go ludzie o chorobę niezwykłą i nieszczęścia które rok ten ze sobą niesie.
Odpowiadał zawsze niezmiennie że to Bogowie każą za brak Bożej Bojaźni i za postępki niezgodne z tym co nakazują.
Mówił też że już wkrótce woda z niebem zamieni się miejscami i całe grzechy tego świata zmyje.

Mimo że wciąż wśród ludzi we wsi są tacy co nie do końca mu wierzą to siedzą cicho bo większość wierzy i po łbie za głupie gadanie zarobić jest łatwo...

.....tako zapisałem ja Gilean, Kronikarz Szańca, 30 dnia Elesiasa (Słonecznego Zenitu), ósmego miesiąca roku 1361 kalendarza Dale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Śro 17:03, 24 Lut 2021    Temat postu: ..z kronik Kronikarza...

I tak nadszedł miesiąc kolejny a wraz z nim zbliżało się święto Obfitych Plonów.
W tym roku raczej nie będzie to radosna okazja do świętowania bowiem plony spalone słońcem wypełniły spichlerze mniej niż w połowie zeszłorocznej wysokości.

Ostatnimi dniami poczęto szeptać że nocą nad szańcem, wysoko na skałach, światła małe widać i czasem głos jakiś dziwny na dół dochodzi.
Jednego dnia z rana tumult i wrzawa nastały bo krowa zniknęła.
Ale ślady krwi i po ziemi jej ciągnięcia doszły aż do urwiska gdzie ciało, prawie doszczętnie z mięsa obrane znaleziono.

Ludzi strach ogarnął że potwory na wioskę napadną i to rychło i nocami mało kto spał spokojnie mimo że gwardia patrole zdwoiła a Lord Glami kazał na murach ognie palić przez noc całą.

Nandar z młodym łowcą Narbelethem (Narbim zwanym) poczęli nocami się na szczycie zasadzać co by sprawę wyjaśnić i potwora rychło ubić zanim ludzi atakować zacznie.

Jakie było ich zdziwienie jak po kilku nocach na skałach spędzonych koboldy dostrzegli co ze szpar i dziur w skałach wychodzić zaczęły, a światło było od ich pochodni co niektórzy w łapach dzierżyli.



Zrazu kapitan gwardii chciał ludzi zebrać i w korytarze ponad kopalnią pójść aby Koboldy odnaleźć i wybić do nogi jako plugastwo i złego nasienie. Malik Wspaniały od razu powiedział że nie trza tyle wysiłku ponosić bo on to całą górę w obłokach trujących pokryje i wszystkie Koboldy wytruje lub do wyjścia i ucieczki przymusi a tu już gwardia z kuszami reszty dokona.

Jednak Nandar zaprotestował i rzekł że najpierw rozmawiać z nimi chce i dowiedzieć się po co na powierzchnię spod ziemi wyszły. I na to Lord Glami zgody mu udzielił.
Po ostrożnych podchodach obu elfich tropicieli wypatrzyło wodza albo kogoś znacznego kto wśród innych koboldów posłuch czynił.
Okazało się że wcale napadać na ludzi nie chcą i nie chcieli tylko ze swojego domu pod ziemią przez Svifnerbli czyli Gnomy Głębinowe zostały przepędzone.
Teraz nowego miejsca szukają żeby bezpiecznie zamieszkać.
Tu ich najkrótsze wyprowadziły korytarze i teraz wysyłają w różne strony swoich aby szukali miejsca nad i pod ziemią które na nowy dom się nada.
Zwierząt kilka zabrali od razu przyznali i zjedli ale nikomu krzywdy nijakiej nie uczynili.

Obietnicę złożyli że ludziom nic złego czynić nie będą i jak tylko wrócą posłane w poszukiwania Koboldy za tygodni kilka to odejdą i nigdy nie wrócą.

Krów też już kraść nie będą i polować pod ziemią więcej będą.

Po naradzie Lordowie Szańca zgodę na to wyrazili i wszem i wobec ją obwieścili zakazując również koboldy zabijać chyba że by same kogoś zaatakowały.

Ludziom to nie w smak do końca było gdyż Kobold to potwór i złego pomiot i jego miejsce jest na końcu wideł, kosy czy włóczni a nie ma biegać wolno ponad głowami wsi.

Jednak koboldów było sporo ponad dwie setki a nawet podobno szamana miały więc walka na pewno łatwą by nie była i bez ofiar po stronie ludzi by się nie obyło.

Dlatego na razie panował pokój i tylko dzieciom poza wioskę i na skały wchodzi zabroniono.
Wiadomo powszem że Koboldy na dziecięce mięso szczególnie są łase...


.....tako zapisałem ja Gilean, Kronikarz Szańca, 1 dnia Eleinta (Gaśnięcia), dziewiątego miesiąca roku 1361 kalendarza Dale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 14:20, 26 Lut 2021    Temat postu: ..z kronik Kronikarza...

Tego dnia do Szańca, dwie godziny po świcie z wieży strażniczej rozległ się okrzyk "zbrojni !" któremu towarzyszył pojedynczy dźwięk rogu alarmowego.

Pojedynczy a więc nie oznaczający ataku ale wzywający do ostrożności.



Oddział w liczbie dwóch i pół tuzina jeźdźców przybył do wioski.
Byli to Jeźdźcy z Longsaddle.

Po opowiedzeniu dowiedziano się że wraz z siłami z Red Larch na południu polowali na stado wargów na wzgórzach.
Wargi pojawiły się ponad miesiąc temu i Red Larch poprosiło o pomoc zarówno Triboar jak i Longsaddle. Tylko Longsaddle odpowiedziało.

Teraz doszły ich słuchy że na północy, między Mirabarem i Mitrylową Halą z gór zeszły hordy orków. Longsaddle leży sporo na południe od Mirabaru ale na wszelki wypadek zdecydowali się powrócić do miasta.
Wybrali okrężną drogę przez Kamienny Most i później Yartar aby upewnić się że nigdzie nie zostały jeszcze przy życiu niedobitki wargów.

Na dowód ich słów przy siodłach można było dostrzec wiele świeżo zdjętych skór oraz na niektórych włóczniach zatknięte głowy wargów.

Większość z nich nigdy nie była w Szańcu więc korzystając z okazji rozbiją na kilka dni obóz poza palisadą i odpoczną dając sobie i koniom czas na zaleczenie ran.

Lordowie Szańca wyrazili na to zgodę i wkrótce na wschód od palisady wyrósł obóz z namiotów.

Najpierw wszyscy byli zainteresowani przybyszami oraz ich krwawymi trofeami.
Dzieciaki całymi grupami chciały dotknąć kła warga.
Strażnicy Szańca z przyjemnością pili wspólnie z jeźdźcami piwo w szynku, a mieszkańcy słuchali ich opowieści.

Niestety jak to zwykle bywa okazało się że żołnierze nie są tak mili jak by każdy chciał. Zdarzyła się bójka, potem druga. Najpierw ze strażnikiem, później ze zwykłym kmieciem.
Alkohol wędrował do obozu przez cały dzień.
Miejscowi zaczęli unikać jeźdźców i nie zbliżać się do ich namiotów.
Dzień temu znaleziono dziewkę ze wsi. Półnagą i pokrwawioną.
Była jak w pół oszalała i tylko bełkotała coś niezrozumiale do siebie śliniąc się przy tym okrutnie.
Wszyscy domyślali się co się wydarzyło ale świadków żadnych nie było.

Z Lordów na zamku został tylko Lord Malik gdyż Lord Glami wyjechał zaraz po przybyciu Jeźdźców do Waterdeep, a Lord Malik wiadomo że dla niego świat poza jego wieżą zbytnio go nie obchodzi.

Dlatego nikt nie wiedział co najlepiej zrobić z niechcianymi gośćmi choć każdy miał nadzieję że jak najszybciej opuszczą Szaniec zanim coś jeszcze gorszego z tego wyniknie.


.....tako zapisałem ja Gilean, Kronikarz Szańca, 4 dnia Eleinta (Gaśnięcia), dziewiątego miesiąca roku 1361 kalendarza Dale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Lion
PrzeMadaFaka



Dołączył: 09 Maj 2007
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce

PostWysłany: Nie 13:50, 28 Lut 2021    Temat postu: ..z kronik Kronikarza...

.. tego dnia do wioski przybył na spienionym koniu goniec z Yartar...

Gwardziści od razu zaprowadzili go do Kapitana Gwardii Żabiroja, a tam po chwili przybiegł Kalin Złoty Pas - Namiestnik Wilczego Szańca.



.. przygoda się rozpoczęła..



.....tako zapisałem ja Gilean, Kronikarz Szańca, 8 dnia Eleinta (Gaśnięcia), dziewiątego miesiąca roku 1361 kalendarza Dale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 80th Strona Główna -> Zwykłe uczynki / Główna kampania Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin